wtorek, 27 maja 2014

Ulubieńcy kwietnia i maja 2014

W kwietniu zabrakło posta z moimi ulubieńcami, nie było ich za wiele, więc jakoś mi to umknęło, za to teraz w maju się nazbierało kilka nowości, którymi się ostatnio zachwyciłam i chyba jeszcze przez długi czas będę ich używać. No to zaczynamy z ulubieńcami :-)
 
Zacznę o ulubieńców kosmetycznych, ostatnim moim odkryciem są trzy lakiery do paznokci, jeden z O.P.I. pewnie wiele z Was zna i kojarzy firmę. Oraz dwa inne lakiery z Maybelline New York. Kolorki są w tonacji NUDE ostatnio bardzo modnej i popularnej, ja się w nich po prostu zakochałam i nic innego nie zobaczycie na moich paznokciach, jeśli potrzebuję odmiany to przerzucam się na kolory typu Baby Pink. Jeśli chodzi o numerki tych lakierów to zaczynając od Maybelline są to:
 "226 Take it of" i "228 Tan lines" oba pochodzą z najnowszej kolekcji Maybelline "Color Show Stripped Nudes", kolorek z O.P.I. to "F26 So many clowns...So little time". Nazwę ma bardzo fajną.
 

 
Poniżej na zdjęciu widać płyn do ciała z Johnson's - "Johnson's Body Care Relaxing Showe Gel". Ma cudowny delikatny zapach czerwonej róży i białej herbaty. Przepiękny zapach, ostatnio bardzo brakowało mi takiego delikatnego zwyczajnego zapachu, a tu nagle w sklepi przede mną wyrósł ten o to żel pod prysznic. Nie jestem fanką dużych butli, ale co zrobić nie było innych. Nie jest bardzo wydajny więc zapewne szybko go wykorzystam i poszukam czegoś równie ładnie pachnącego.

 
Na kolejnym zdjęciu widać szampon i odżywkę firmy "TRESemme" Szampon jest do włosów farbowanych choć już dawno nie mam na nich żadnej farby a odżywka do włosów kręconych zapewniająca gładki wygląd. Sam szampon bardzo długo leżał u mnie w szafce, a ja nie mogłam się na niego zdecydować. kupiony na promocji za $4 (ogromna promocja!!!) tak sobie leżał aż postanowiłam od tako sobie się z nim przywitać i oniemiałam z radości, zapach cudowny, włosy po nim pachną tak jakbym ledwo co wyszła od fryzjera, doskonale się pieni i jest bardzo wydajny, wystarcza odrobina i mogę spokojnie umyć całe włosy. Odżywka jest taka sobie i cieszę się że kupiłam małe opakowanie, potrzebna mi ona jest jedyne do dobrego rozczesania włosów, ta jakoś nie zachwyca ale i tak umieściłam ją w ulubieńcach za zapach który jest równie wspaniały co szamponu.

 
Mój ostatni kosmetyczny ulubieniec to maseczki do twarzy. Kiedyś byłam sceptycznie nastawiona do nich ale po wielkich pochwałach usłyszanych na blogu "MrsButterfly25" postanowiłam sama sprawdzić jakie one są. Mam tu dostępnych kilka rodzajów, jednak jedna szczególnie przypadła mi do gustu, jest to maseczka typu "Peel Off Masque" o zapachu świeżego ogórka. Uwielbiam uczucie gdy zaczyna "ściągać" mi skórę :-) Druga maseczka którą jeszcze posiadam to zwyczajna maseczka do zmywania z Aloesem i Wyciągiem z Wierzby. Maseczka Aloesowa jest niewielka ok. 20g, jednak jak już zagustujecie w jakiejś konkretnej bardziej opłaca się kupować w 80ml tubkach, starczają na dłużej a cena również jest bardziej korzystna. Ja używam ich dwa razy dziennie i widzę dużą poprawę  na mojej twarzy.


 
Czas teraz na ulubieńców mniej kosmetycznych a bardziej zapachowych :-)
Ostatnio często lubimy zapalać sobie świeczki i trafiliśmy w naszym tanim sklepie "Rejectshop" w którym można dostać praktycznie wszystko po niesamowicie obniżonych cenach na wspaniale pachnące świeczki "Skittles". Kupiłam pięć różnych świeczek, każda po $1, przecenione z $3. Każda ma inny zapach, truskawki, pomarańczy, maliny, czereśni i mango. Bardzo długo się palą i niesamowicie pachną. Chciałam, aby moje kochane świeczuszki ładnie się prezentowały więc do kompletu dokupiłam duży czerwony talerz, na którym mieszczą się wszystkie, łącznie z białą w środku. Klimat niesamowity ":-)




 
Ostatnio mój mąż i kochana córcia bardzo mnie rozpieszczali i zostałam obdarowana tym o to pięknym czajniczkiem do herbaty oraz kilkoma dodatkami aby moje "Five-o-clocki" wyglądały super i przytulnie z miłą atmosferą. Do zestawu czajniczkowego zostały dołączone dwie filiżanki ze spodeczkami oraz trzy ślicznie wyglądające spodeczki na zużytą herbatkę, oraz dwie maciupkie miseczki na dżem lub miód do porannej herbatki przy śniadaniu.
Czajniczek jest 1.5 litrowy więc herbaty a herbaty... można pić :-)
Tackę mam już od dawna i idealnie pasuje i prezentuje się w komplecie z nowościami.





 
Zapomniałabym o moich nowych ściereczkach kuchennych :-)
Ostatnio wpadły mi w oko te dwie, a dokładnie ta różowa, ta druga była w komplecie za niecałe 2 dolary, no po prostu jak za darmo. Ja uwielbiam pastelowe i pudrowe kolorki, więc ta różowa pasuje do mojej kuchni perfekcyjnie, ta druga się gdzieś też pewnie przyda :-)




 
To na tyle moi drodzy. Jestem bardzo zadowolona z moich ulubieńców, używam ich non stop i nie mogę wyjść z podziwu dla tych wszystkich zapachów unoszących się w moich mieszkaniu.
Ciekawe co przyniesie mi czerwiec...
 
 
 

3 komentarze:

  1. Super te świeczki. Moim ulubieńcem w tym miesiącu była książka którą niedawno przeczytałam pt. "Dożywotnie zesłanie" Marcus Clarke. Powieść opisuje życie w angielskich koloniach karnych w Australii.
    Ewa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba za młoda jestem na czytanie książek o wojnie i obozach dla jeńców. Jakoś za bardzo bolą te historie. Może za pare lat...

      Usuń
  2. Ja zamierzam przeczytać tą książkę. Lubię czytać książki o kolonizacji.
    Bardzo podoba mi się Twój zestaw do herbaty, szczególnie spodeczki na zużytą herbatę :)
    W tym miesiącu moim ulubieńcem jest książka Anne Brontë pt. " Agnes Grey". Przeczytałam "Dziwne losy Jane Eyre" Charlotty i "Wichrowe Wzgórza" Emilii, byłam ciekawa, jak pisze ich siostra.
    Kasia

    OdpowiedzUsuń