sobota, 24 maja 2014

Australijka o samoakceptacji

Artykuł może niektórym wydać się dziwny i odbiegający od moich standardowych postów, jednak pisze o Australii, o tym co tu zwiedzamy i o tym co słyszymy, czytamy. Dziś więc będzie coś takiego, co ostatnio przeczytałam i mi się spodobało. Artykuł spotkałam na kilku różnych stronach internetowych polskich i australijskich. Nie będzie to długi artykuł, chcę jednak pokazać, że wszędzie są osoby idące swoją własną drogą i nie przejmujące się tym co inni mówią.
 
 
Artykuł dotyczy Tarryn Brumfitt, mieszkanki Adelajdy, która latami borykała się ze swoim ciałem. Dosłownie. Była bardzo bliska poddaniu się operacji plastycznej, jednak od tej decyzji odwiodła ją myśl o jej własnej córce i wytłumaczeniu jej jak kochać swoje ciało bez ingerencji chirurga plastycznego. Bardzo trudno było jej zaakceptować niedoskonałości po ciąży, próbowała schudnąć, a potem z przerażeniem obserwowała jak zbędne kilogramy powracają ze zdwojoną siłą. Można powiedzieć, że przeżywała to co przeżywa wiele kobiet na całym świecie.
Oto co sama mówiła:
"W końcu zawzięłam się w sobie i kosztem katorżniczej diety i treningów, uzyskałam swoją idealną figurę, która została uwieczniona na amatorskim wyborze miss. Owszem, czułam się pewnie w swoim ciele, jednak wkrótce zdałam sobie sprawę, że lęk przed byciem źle ocenioną wcale nie zniknął. Coś się we mnie przełamało. Przestałam walczyć o super sylwetkę i skupiłam się na dobrym traktowaniu samej siebie. Na samoakceptacji".
 
 
Tarryn jest założycielką strony internetowej
 
Można powiedzieć, że zaczęła skromnie właśnie od bloga internetowego na którym publikowała swoje zdjęcia bez retuszu. Starała się zachęcać kobiety do odzewu, aby tak jak ona przyznały, że perfekcyjne ciała nie istnieją, a nawet te po mastektomii, z bliznami pooperacyjnymi, z rozstępami po ciąży i cellulitem należy kochać i akceptować.
Przeprowadziła ankietę, w której spytała setkę przypadkowych kobiet  o to, jak opisałyby jednym słowem swoje ciało. Wszystkie przepytane kobiety odpowiadały określeniami: grube, sflaczałe, niedoskonałe, ohydne, znienawidzone... Ta ankieta nią wstrząsnęła. Przekonała się, ze nie tylko ona negatywnie określa swój wygląd. Robią tak niemal wszystkie kobiety.
Blog zaczął robić się co raz bardziej popularny, i tak skromna inicjatywa, prędko zyskała popularność w Australii, a teraz już na całym świecie. Fanki strony "Body Image Movement" oprócz umieszczania swoich wpisów na niej, zaczęły się również spotykać, rozmawiać o nagości, potrzebie naturalności bez chirurga plastycznego i osobistego trenera.
 

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Obecnie Tarryn prowadzi stronę internetową, fanpage na Facebooku i profil na Instagramie.
Zainspirowała tysiące kobiet do polubienia samej siebie i przestała się odchudzać.
Nie oznacza to, że przestała się dobrze odżywiać, po prostu kocha samą siebie i lubi to :-)
 
Ja jestem jak najbardziej na tak dla tego co ona robi, osobiście uważam, że moje ciało nie jest idealne ale dobrze się w nim czuje, mój mąż mnie kocha i nie przeszkadza mu to jak wyglądam.
Nasza córka również wygląda dobrze i zdrowo, nie ma nadwagi i obie dobrze się rozumiemy.
Nie katujemy się dietami, ale też nie stołujemy się w fast foodach.
Macie większe rozmiary ubrań niż inni, nie przejmujcie się tym, ważne żebyście sami się dobrze czuli i dobrze wyglądali. Wasza opinia o sobie samych jest najważniejsza.
 
Po prostu akceptujemy siebie :-)
Wy też powinniście :-)

1 komentarz:

  1. My też nie jemy fast food'ów, ale nie odmawiamy sobie ciast, zwłaszcza domowych :) Lubimy domowe jedzenie :)
    Kasia i Ewa

    OdpowiedzUsuń