sobota, 27 grudnia 2014

Australia nie taka miła

Od jakiegoś czasu spotykamy się z gorszą stroną Australii i musimy przyznać jest ona gorsza niż się spodziewaliśmy. Postanowiłam o tym napisać bo nie jest to zbyt miłe gdy na każdym kroku spotykamy się z bardzo nieprzyjemnymi uwagami pod kątem innych nacji. Mój blog więc mam pełne prawo wyrazić swoją opinię. Gorsza strona Australii okazała się bardzo rasistowska, nie spotykamy się osobiście z tym często, jednak jako osoby trzecie, obserwatorzy itp. spotykamy się z tym codziennie. Pokaże to zjawisko na kilku obrazkach które Australijczycy sami chętnie publikują i komentują.

1. Często pokazywany obrazek, możliwe że wpływ na to ma również zbliżające się świeto narodowe zwane "Australia Day". Jednak sam w sobie obrazek nie jest miły. Tłumaczenie:
"Nie dbam do jakiego Boga się modlisz,
 szanuję Twoją wiarę.

Szanuj moją flagę, moją kulturę, mój kraj
lub spie....j tam skąd jesteś"

 
2. Un-Australian... Ostatnio popularny zwrot w kierunku każdego. Napis na obrazku mówi:
"Nie noszenie klapek-japonek (thongs) latem jest nie australijskie"
My osobiście lubimy te klapeczki, są wygodnie i praktyczne, jednak często również nosimy pełne buty, gdy mamy tutejszą zimę, a unas jest zimno nawet koło 0 stopni, to i szalejemy w długich spodniach :-)

 
3. Najbardziej charakterystyczna maska i postać w Australii - Ned Kelly.
Australijczycy się niem szczycą i najchętniej zrobiliby na jego cześć dodatkowe święto narodowe.
Jak narazie to bardzo go popierają i się nim chwalą. Obrazek mówi:
" AUSTRALIA - jedyne miejsce gdzie czci się kryminalistę."

 
4. Śmieszna scenka nawiązująca do Bożego Narodzenia, zauwazyłam, że nie tylko u nas ale i w wielu innych krajach zmienia się nazewnictwo z "Happy Christmas" na "Seasonal Greetings".
My preferujemy starą tradycję a nie nowomodne i marketingowe hasła.

 
5. Ten obrazej trudno przetłumaczyć, ogólnie my go rozumiemy bo rozumiemy tutejszy slang. Jednak sam w sobie ten slang nie jest miły. Hasło "Straya cunt" jest obrzydliwe, "STRAYA" to nic innego jak słowo "AUSTRALIA" a "cunt" to "cipa".
Słowo "straya" to slang biednych australijczyków, przynajmniej sami o nich tak mówią.

 
6. Obrazek ukazuje wywyższanie wspaniałego języka angielskiego, którym na pewno oni nie potrawią władać. To co wychodzi z ust australijczyków to jakiś niezrozumiały bełkot, im sami bardzie bełkoczemy i mamrotamy pod nosem tym oni nas lepiej rozumieją.
Spróbujcie mówić jak brytyjczycy lub po prostu czysto poprawnie po angielsku a się nie dogadacie.
Nie ma szans.

 
7. Jak sie dobrze przypatrzycie to zobaczycie to samo czadowe słowo co na jednym z powyższych obrazków. Już widziecie? Nie??? Ucho tego kubka to loitera "C" a reszta to "unt". Proste???

 
8. Obrazek z którym się bardzo zgadzam i co mi się nie podoba co raz bardziej.
Tłumaczenie:
"Australijskie szkoły dbają  bardziej o mundurki niż o edukację"
Zgadzam się w 100%. Popieram ideę mundurków, jednak niczego tak skwapliwie nie sprawdzają jak tych mundurków tutaj. Do tego nie sa takie tanie. Dla przykładu zwykła koszulka z logo szkoły kosztuje $35. Do tego trzeba mieć sukienkę, spodnie lub spódnicę, odpowiednie buty, gumki i spinki w kolorach szkoły itp.
Edukacja bardzo kuleje i jest co raz gorzej. Wielu australijczyków nie potrafi poprawnie literować.

 
9. Obrazek może nie pasuje jakoś super do tematu ale ja go i tak wybrałam, sam obrazek pokazuję tyutejszą rzeczywistość i tak fatycznie jest. Tłumaczenie:
"Nie mam pojęcia jak wykonywać Twoją pracę,
ale moja książka mówi że robisz to źle"
I tak jest, ludzie specjalizują sie w jednej dziedzinie, później muszą zarządzać ludźmi a sami nie potrafią powiedzieć co jest dobrze wykonywane a co nie. Bardzo często kierują się tym co jest w równiech książkach i tak robią to, co z tego że trwa to 6 godzin, gdy w ciągu 3 godzin da sie to samo zrobić ale wystraczy pomyśleć co jest prostsze.
Jednak w Australii wprowadzono kiedyś mnóstwo reguł dotyczących bezpieczeństwa, i jeśli 2 godzinna praca jest nie zbyt bezpieczna, ale w ciągu 2 dni już tak to robią to dwa dni.

 
10. Tutaj na obrazku nie wiele trzeba mówić, to porównanie nazewnictwa w Australii i w USA.
Australia bardzo wzoruje się na Stanach, jedak nikt nie ma prawa zmieniać ich nazewnictwa.

 
11. Nic dodać nic ująć.
"wpasuj się lub spie....j"
Przykre, ponieważ Australia to kraj wielokulturowy, tutejszy rząd sam pozwalał na przybywanie do Australii wielu ludziom z teraz wielu ludzi ma się za rodowitych Austrlijczyków, jednka sytuacja wygląda podobnie jak w Stanach. Rodowici są tutaj - Aboryheni, tam - Indianie. Reszta to imigranci.



Spotykanie się z rasizmem i niechęcią do innych nie jest niczym obcym, my polacy też nie jesteśmy święci i jesteśmy ogromnymi patriotami i nie lubimy innych nacji w naszym kraju. Jedak jest ogromna różnica powiedzy krajem z ponad 900letnią tradycją a krajem z 200letnią tradycją i do tego to sami imigranci. Z wyboru lub nie, ale jest ogromna różnica. Nam narazie nie pozostaje nic jak obserwowanie tego co się dzieje, nie wybieramy żadnej ze stron, po prostu tu jesteśmy i jest nam dobrze. Jednak do takich wniosków, pamiętajcie, dochodzi się po dłuższym czasie przebywania w jakimś kraju. Oby ta nienawiść zmalała... Zobaczymy...

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Swiateczny makowiec - poppy-seed cake

Dawno nic nie pieklam a Swieta zblizaja sie wielkimi krokami i postanowilam upiec makowiec. Nie taki zwyczajny a pyszna rolade makowa. Mase makowa mielismy juz od dawna w zapasie. Z ciastem prosta sprawa. Makowiec wyszedl pyszny. Wigilii jeszcze nie ma a juz pol jednej rolady znalazlo  sie w naszych brzuszkach :-)







To moje pierwsze takie ciasto I wyszlo super. Szkoda ze masy makowej nie moge kupowac od reki ale moze to I lepiej gdy sie juz ja dorwie to wieksza przyjemnosc pieczenia ciasta.
A Wy co pieczecie???

poniedziałek, 15 grudnia 2014

Christmas Party w Mackay

Grudzień już na całego się rozpoczął a wraz z nim przeróżne Świąteczne akcenty i imprezy. My również zostaliśmy zaproszeni na Christmas Party w Mackay i postanowiliśmy się wybrać. W ubiegłym roku nie byliśmy z ważnych powodów które nam plany pokrzyżowały ale w tym roku jak najbardziej pojechaliśmy. Połączyliśmy przyjemne z pożytecznym, jak to mamy robić w zwyczaju, czyli impreza i poczukiwania czegoś fajnego do wynajęcia za jakiś czas. Kilka fajnych opcji widzieliśmy, jednak mamy jeszcze sporo czasu na podjęcie decyzji, i z pewnościa wycieczki do Mackay będą teraz co raz częstsze. Ostatnio to tylko Rockhampton, ale teraz zaczęło się pojawiać Mackay. Mackay to dosyć spore miasto, non stop coś się tam dzieje. 10 wieczorem a na drogach ruch jak w ulu. Miasto tętni życiem. Jest gdize spedzać czas, niedaleko jest też na północ do Townsville i Cairns więc pewnie wycieczki w tamtym kierunku będą przewidziane. Jak narazie jeszcze jesteśmy na Outbacku, choć co raz więcej ludzi stąd ucieka, główny powód to praca której tu zaczyna brakować i każdy szuka lepszych opcji.
 
W Mackay przywitała nas moja ukochana deszczowa pogoda, jednak byliśmy tacy zajęci i zabiegani że nie zrobiłam ani jedego zdjęcia, za to kolejnego dnia czyli w sobotę nie padało ale było fajnie chłodno i pochmurnie i udało mi się zrobić kilka szybkich zdjęć z samochodu.
Zapraszam więc na kilka zdjęć z Mackay
 
Plaża w centrum Mackay - jak zwykle wiekli odpływ
 
Sydney Street - droga prowadząca na most
 
Most w Mackay prowadzący na drugą stronę miasta
 
 
Marina - Hotele z apartamentami do wynajęcia i kupienia
 
 
Bowls Club - super ubranka mają ci ludzie, może i jak sie zapiszę na kulanie piłkami :-)
Nie mylcie z kręglami, to zupełnie inny sport :-)
 
Typowe tytejsze osiedle, to akurat położone w niezbyt fajnym miejscu, w porze deszczowej tu zalewa wszystko
 
Mount Pleasant - drugie co do wielkości tutaj w Mackay centrum handlowe, jest gdzie szaleć z portfelem :-)
 
Centrum handlowe
 
Country Plaza - nasz hotel, jestesmy z niego bardzo zadowoleni
 
Centrum Informacji
 
I to na tyle z naszej wycieczki, bardzo udany wypad, dobrze że nie jest aż tak daleko, bo niecałe 440km. Troszkę dalej niż do Rockhampton, ale Rocky nam się już znudziło. I Mackay jest nad samym oceanem, więc same zalety :-)
 

niedziela, 7 grudnia 2014

Layered Cheesecake - pyszne zdrowe ciasto bez sera ;-)

Jakiś czas temu poczęstowano mnie pysznym i lekkim ciastem i poprosiłam o przepis na nie. No i postanowiłam sama je zrobić. Czasami podchodzę do przepisów sceptycznie, szczególnie gdy są nowe składniki itp. Tym razem jednak ciekawość zwycieżyła i zrobiłam ciasto, pyszne ciasto.
Jeśli chcecie zaimponować swoim gościom a nie macie dużo czasu to jest to super ciasto. Jedynie potrzeba czasu na schłodzenie go najlepiej w zamrażarce.
 
Oto moje ciasto
 
 
Oto również przepis na ciasto:
Spód ciasta
1,5-2 kubków mąki migdałowej
0,5 kubka syropu klonowego lub dobrej jakości miodu
0,5-0,75 kubka oleju kokosowego, roztopionego
0,5 łyżeczki soli himalajskiej
1 łyżeczka cynamonu - opcjonalnie
 
Owocowy wierzch ciasta
2 kubki orzechów nerkowca - zamoczyć je na min. 4 godziny lub na całą noc
3/4  kubka suropu klonowego lub miodu
1/3 kubka oleju kokosowego, roztopionego
1/4 łyżki stołowej cukru waniliowego
3/4 kubka wiśni
3/4 kubka jagód
owoce wedle uznania, mogą być ananasy jeśli chcecie mieć żółte kolorostycznie ciasto
 
 
Jak zrobić spód ciasta:
Roztopić olej kokosowy, Dodać syrop klonowy lub miód, sól i cynamon. Do miski wsypać mąkę migdałową a do niej dodać olej kokosowy z miodem lub syropem. Wszystko razem dobrze wymieszać i przełożyć do formy z wyjmowanym od spodu dnem. Wstawić do lodówki.
 
 
Jak zrobić owocowy wierzch:
Namoczone orzechy nerkowca powinny być mięciutkie, przełożyć je do miksera/blendera itp i zmiksować na drobny miąższ. Dodać do orzechów resztę składników oprócz owoców!!!
Zmiksować ponownie. Podzielić masę na dwie lub trzy części w zależności ile macie owoców i ile chcecie mieć warstw.
Zaczynajcie od najjaśniejszych owoców aby nie myć co chwilę miksera.
Zmiksować pierwsze owoce np. maliny i ułożyć na cieście wczesniej włożonym do lodówki. Tym razem włożyć ciasto do zamrażarki i zabrać się za kolejną warstwę, ciemniejszą np. jagody.
Po zmiksowaniu ułożyć warstwę na poprzednią i włożyć do zamrażarki na około 2 godziny. Można udekorować ciasto świeżymi owocami i podawać gościom.
 
 

piątek, 5 grudnia 2014

Frytki na plaży z mewami

Kilka dni temu ponownie nam przyszło jechać do Rockhampton i tym razem wybraliśmy się do Yeppoon. Gdy ma się dużo czasu wolnego coś trzeba robić :-) Po drodze zastał nas deszcze i już nam troszkę humorki opadły, bo jak tu chodzić po plaży w deszczu, choć ja tak lubię...
 
 
... jedank już na miejscu przywitało nas piękne słońce, jak co dzień u nas. Już mamy dość tego słońca i temperatur dochodzących do 40 stopni. Kupiliśmy frytki i usiedliśmy przy plaży i cała ferajna się zleciała. Mewa na mewie :-) Dosłownie się biły o frytki :-) Dały nam spokój gdy skończyliśmy :-)
 
 
 
 
Tradycyjnie pojechaliśmy do Mariny, jak ja uwielbiam siedzieć nad brzegiem oceanu i patrzeć na statki, na kutry rybackie i czuć zapach wody i rybek :-)
 
 
 
Ot taka krótka wycieczka, bardziej z potrzeby niż dla przyjemności, jednak zawsze miło spędzamy czas w Rockhampton i Yeppoon.
 
 
 

Nasza Choinka

Święta co raz bliżej, skoro kalendarz adwentowy jest od 1 Grudnia to my również zdecydowaliśmy zacząć Bożonarodzeniową atmosferę wraz z 1 Grudnia i dzień wczesniej ubraliśmy choinkę.
W Australii w Grudniu mamy środek lata i o śniegu można jedynie marzyć, więc nasza choinka jest w stylu zimowym, mamy białe i srebrne bombki oraz niebieskie i fioletowo-różowe i srebrno-białe łańcuchy. Mrożnego wyglądu dodają niebieskie lapki. Ot taki mały powiew zimy w gorącej Australii.
 
 
A jakie są Wasze tegoroczne choinki? Już stoją i czekają na Wigilię czy jeszcze ich nie ubraliście?
 
 

sobota, 29 listopada 2014

Big come back

Bardzo tęskniłam za moim blogiem.  Wiele tu napisałam i mam miłe wspomnienia z nim związane.  Po ponad 3 miesięcznej przerwie postanowiłam do niego wrócić i dalej pisać. Zbliża się najlepszy okres w roku - Święta Bożego Narodzenia i one nigdy tu w Australii nie są takie jak pamiętamy z Polski ale i tak wyczekujemy ich z niecierpliwością.  Nadchodzą również wielkie zmiany w Nowym Roku, które mam nadzieję wniosą do naszego życia nowa dawkę energii i chęci do życia,  zwiedzania i pisania. Oto kilka zachęcających zdjęć do mojego Wielkiego Powrotu na bloga.

Będą darmowe baseny, cudowne plaże i piękne widoki na port i łodzie.  Moje ulubione widoki. Kocham siedzieć w porcie nad brzegiem morza i patrzeć na kury rybackie. Zapach morskiej wody i ryb.... ah sierozmarzylam :-)




Ostatnio mieliśmy spontaniczny wypad do Sydney, bardzo udany. Widzieliśmy ponownie Opera House, Harbour Bridge I zwiedziliśmy Taronga ZOO. Najsłynniejsze ZOO w Australii. Polecam każdemu kto wybiera się do Sydney. Do tego w tym roku w Święta Wielkanocne w tym ZOO była rodzina królewska Kate i William z małym Georgem.  Miło zobaczyć nowe miejsca. Choć droga daleka. Ponad 1500 km w jedna stronę mamy z Emerald do Sydney.



W ostatnich dniach pogoda nie rozpieszcza mieszkańców Brisbane i okolic. U nas tez leje ale tylko nocami. Jednak to co ostatnio było w Brisbane to coś strasznego. Sztorm z gradem pewnie każdemu wyda się zaskakujący w Australii ale często można się z nim spotkać pod koniec roku. Zdjęcia po tym sztormie są przerażające.



PG - nasza ulubiona herbata. Pierwszy raz się z nią spotkałam będąc w Szkocji i od razu ja polubiłam.  Intensywna czarna herbata. Z mocnym aromatem. Coś wspaniałego.  I dostaliśmy ostatnio spory zapas :-)


Święta co raz bliżej i mam ochotę juz ubierać choinkę :-)


Ostatnio uwielbiamy jaka i wymyślam nowe i ciekawe sposoby ich przyrządzania.
Może chcecie fajne przepisy?


Święta,  święta,  święta... bez Griswoldow?  Nigdy. Juz nie mogę się doczekać aż będziemy znowu prawie codziennie ich oglądać.


Co Wy na to ze powracam na bloga? Ja się bardzo cieszę.  I mam nadzieje ze te aktów tez mi nie będzie brakować.