poniedziałek, 17 lutego 2014

Moranbah - świat górnictwa

W sobotę oprócz Clermont odwiedziliśmy również górnicze miasteczko Moranbah. Mieści się ono w tym samym regionie co Clermont czyli w Isaac Region i leży pomiędzy Mackay a Clermont. Jest to malutkie miasteczko, w 2011 roku populacja wyniosła tu około 8,626. Miasto zostało założone w 1969 roku, oprócz stałej liczby ludności, przez miasto przewija się setki osób dojeżdżających tu do pracy. W Moranbah istnieje kilka kopalń takich jak "Peak Downs Mine", "Goonyella Riverside Mine" "Broadmeadow Mine" oraz "Moranbah North Mine", a także kilka mniejszych kopalń.

Otto nasza droga z Clermont do Moranbah, po drodze widzieliśmy usypane góry ziemi z kopalni odkrywkowych, fantastyczne widoki pojedynczych pagórków.
Przed Moranbah powitał nas widok kopalni odkrywkowej i wielkiego "Dragline'a" czyli wielkie maszyny do wykopywania i przenoszenia ziemi.

 
Poniżej pagórki przy drodze, należące do pasma Wielkich Gór Wododziałowych


 
Poniżej zdjęcie w dwóch odcieniach w tym samym miejscu, w bardzo żywych kolorach i w normalnych kolorach. Trzeba przyznać, że zwykłe kolory są bardzo przytłaczające po jakimś czasie patrzenia na nie. Jednak nie można powiedzieć, że zieleni nie ma, jest jednak nie taka soczysta.


 
Poniżej na zdjęciach tzw. "Dragline" czyli Wielka Koparka, należy do ciężkiego sprzętu wykorzystywanego w budownictwie i górnictwie odkrywkowym.
Są różne rozmiary tych koparek, mniejsze mają swoje zastosowanie w budowach dróg, portów, pogłębiania kanałów. Większe koparki używane w górnictwie do przerzucania ziemi.
Najmniejszy Dragline ma masę 8000 ton, podczas gdy największy zbudowany waży ok. 13000 ton.







 
WITAMY W MORANBAH
 
Pierwszym Europejczykiem był znany nam Ludwig Lechhardt w 1845.
Pierwsi pasterze pojawili się w tym regionie 5 lat później.
Moranbah zaczęło szybko się rozbudowywać w 1970 roku dzięki Utah Development Company dla górnictwa i przybywających w te regiony górników.
Miejscowość została wyróżniona dwukrotnie w 1977 i w 2012 roku w plebiscycie "Four Corners" badającego wpływ czynników górniczych w Australii na lokalną społeczność. 



Główna ulica w Moranbah
 Moranbah zaliczane jest do najmłodszych miast w stanie Queensland, miasteczko specjalnie zaprojektowane dla górników, takiego wrażenia na nas jednak nie zrobiło. Oczywiście jest to miasteczko górnicze jednak nie tego się tam spodziewaliśmy.
Miasto stara się inwestować w nowoczesne udogodnienia, jest tu sporo np. wiele możliwości spędzania wolnego czasu z rodziną i przyjaciółmi.


Niedaleko centrum wybudowano nowe osiedle z unitami. Wydaje się ono trochę klaustrofobiczne,
a może my mamy tylko takie wrażenie (?) Budynki są ładne, jednak nie rekompensują one pustki która czeka na nas w centrum miasta. Stara zabudowa, tylko jeden sklep spożywczy, KFC i McDonald's, dwie stacje benzynowe i kilka sklepów z alkoholami i to w zasadzie wszystko co na nas czeka w tym mieście.
Emerald przy Moranbah to cudowne miasto i mamy czasem korek na głównej ulicy :)


 
Z ciekawości weszłam na tutejszą stronę z nieruchomościami, poniżej link z wynajmem, gdzie po wpisaniu każdej miejscowości znajdziecie ceny każdego domu i unitu do wynajęcia.
Poniżej link:
 
 I jak się okazało, takie unity jakie widać na zdjęciu poniżej są w cenie od $650 do nawet $1000 za tydzień. W środku są zazwyczaj 3-4 sypialnie, 3 łazienki i 4 miejsca parkingowe w garażu.
Jednym słowem, jest drogo, ale można również dojść do wniosku, że są to unity dla kilku górników, którzy przyjeżdżają tu do pracy i wspólnie wynajmują lokal i mają taniej, niż gdyby każdy sam wynajmował jedno lokum dla siebie samego.



Jak widać na zdjęciu, rzeźnik... i otoczenie takie sobie


Unity w centrum miasta, ciekawe musi być parkowanie w garażu :)
 ŚWIAT KOPALNI I CAMPU

Poniżej na kilku zdjęciach widać camp dla górników w Moranbah. Składa się on z kilku budynków.
Po wjechaniu na camp, po prawej stronie widać wielki trzykondygnacyjny budynek, fajnie wygląda bo uroku dodają mu te kolorki, po przeciwnej stronie (po lewej) jest mnóstwo osobnych domków z pojedynczymi pokojami. Gdy się wyjeżdża z campu, można zobaczyć jeszcze dwukondygnacyjny budynek w którym też mieszkają górnicy przyjeżdżający do pracy.
Na campie jest stołówka, bar i miejsca na BBQ i grilla.



Unity dla góników "Platypus".

Poniżej widać pojedyncze domki, jest ich całe mnóstwo, i żeby trafić do odpowiedniego ułatwiono to dzięki wielu nazwom np. "Kookaburra", "Emu", "Kangaroo", "Goanna", "Gecko", "Platypus", Flyingfox"... aż się miło idzie do takiego domku :)

 

 
Unity o nazwie "Goanna"

 
Po zobaczeniu campu dla górników ruszyliśmy w stronę kopalni. Na poniższym znaku widać kilka lokalnych nazw kopalń tj. "Broadmeadow Mine", "North Goonyella Mine" itp.

 
PEAK DOWNS MINE
 
Kopalnia "Peak Downs Mine" produkuje 8 milionów ton węgla rocznie, który jest jednocześnie wydobywany, kruszony, myty i czyszczony, a następnie eksportowany do 15 międzynarodowych miejsc. Kopalnię "Peak Downs Mine" można zwiedzać z lokalnym przewodnikiem. Nie ma limitów wiekowych, a rezerwacje należy wcześniej zrobić przed 12 w południe w poniedziałki.

Dragline przy Broadmeadow Mine


 
Nie chcieliśmy jechać za daleko, pierwsza kopalnia jaka się nawineła to Broadmeadow Mine, pojechaliśmy więc zobaczyć jak wygląda wjazd na kopalnię, przywitał na wielki kombajn ścianowy.
Po drugiej stronie za płotem mogliśmy zobaczyć wielką sekcję.


Kombajn ścianowy
 Poniżej kilka naszych prywatnych zdjęć, pokazujących sekcje i kombajn ścianowy






Sekcja
 Poniżej również nasze prywatne zdjęcia pokazujące prace w kopalni obok nasypów kopalni odkrywkowej. Ten wielki dół to kopalnia głębinowa, w ścianie po lewej są wielkie "dziury" służące za wjazd do kopalni pod ziemię.



Ten popojazd to: "Industrea 70 T (70 ton) Chock Carrier" czyli przewoźnik sekcji.



W drodze powrotnej do Moranbah udało nam się zobaczyć jeszcze jeden ważny element związany z górnictwem, mowa tu o transporcie węgla czyli baaaardzo długim pociągu.
Na początku skłądu jest jedna lub czasem nawet dwie lokomotywy, dalej około 50 wagonów
i kolejna lokomotywa, ponownie 50 wagonów i kolejna lokomotywa...
Węgiel z tych kopalń jedzie do Portu "HAY POINT" niedaleko Mackay.






Wjazd na inną kopalnię należącą do Anglo American
 Droga powrotna minęła nam równie miło i widzieliśmy również ciekawe rzeczy, jak wielkiego tira wiozącego ponadwymiarową koparkę.




Do domu dotarliśmy po zachodzie słońca i bardzo zadowoleni z nowej wycieczki.
 

3 komentarze:

  1. Przepiękne krajobrazy :) Chociaż samo miasteczko nie zachwyca mnie zbytnio ( z powodu unitów) , Emerald wydaje mi się dużo ładniejsze. Znam tę stronę z nieruchomościami którą powyżej podałaś, lubię czasem na nią zajrzeć żeby pooglądać Queenslandery . Życzę więcej takich udanych wycieczek :)
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Dominiko:)
    Ciekawy post
    Szczerze mówiąc unity nie za bardzo mi się podobają, takie nowoczesne ;)
    Wycieczka naprawdę musiała być ciekawa, w Polsce nie ma takich wycieczek, żeby zwiedzić kopalnie.
    Australia kojarzy mi się z farmerstwem i właśnie górnictwem.
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej dziewczyny :) tak, miasteczko nie zachwyca, tam mieszkają tylko Ci którzy muszą a całe reszta ucieka np. do Mackay nad ocean. Unity szczególnie te nowoczesne sa tu bardzo popularne. Zrobię posta o zabudowie jaką tu mamy to coś więcej o tym napisze.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń