czwartek, 13 lutego 2014

Jak tanio podróżować po Australii?

Jest to post w rodzaju porady jak tanio i fajnie podróżować po Australii i nie zbankrutować. Wierzcie lub nie, tutaj jest na serio drogo i można niechcący wydać masę pieniędzy na wiele rzeczy, które możemy mieć o połowę taniej jeśli wiemy gdzie je dostać.
 
Pierwsze to jedzenie
 
Nasza podstawowa potrzeba o każdej porze dnia. Na jedzenie można wydać bardzo dużo, ponieważ wybór produktów jest ogromny i dostęp do nich też jest ogromny.
Jeśli jednak nie chcemy zbytnio przepłacać trzeba zwracać uwagę na ceny non stop, ponieważ co tydzień są nowe promocje w tutejszych dwóch sklepach Woolworth's i Coles.
Warto wejść na ich stronki i zobaczyć np. ich gazetki.


W poszukiwaniu np. tanich napojów czy ciasteczek dla dzieciaków, polecam zajrzenie do tzw. dyskontów z tanimi rzeczami, tanie nie znaczy gorsze ponieważ wszystkie produkty są tam markowe, czyli Coca-Cola to prawdziwa Coca-Cola ze znanego sklepu, ale również cała reszta produktów jakie tam oferują to na serio dobre rzeczy tylko w niższych cenach i nie raz tańsze niż normalnie.
Oto kilka linków:
http://www.rejectshop.com.au/
http://www.dollarsense.com.au/
http://www.crazyclarks.com.au/
Poszukajcie na ich stronach gazetek a sami się przekonacie jakie mają ceny.
 
Jeśli zamierzacie nocować na polu kempingowym, zawsze jest tam ogólnodostępna kuchnia więc samemu m0żna ugotować posiłki. Jest to dobra wskazówka ponieważ robimy do jedzenia to co lubimy. Jednak pamiętajmy że nadmiar tego kupionego jedzenia zawsze gdzieś jest. Warto więc kupować mądrze :)
Jeśli nie mamy dostępu do kuchni a nie chcemy tracić za wiele pieniędzy, warto nocować w tzw. motelach czy hostelach. Ceny mają bardzo często przystępne i smaczne jedzenie.
Ja ostatnio byłam z córką i rodzicami, którzy nas odwiedzili w Rockhampton i postanowiliśmy się zatrzymać na dwa noclegi w Villi Capri. Bardzo przyjemny motel, jedzenie również smaczne.
Będąc w tych okolicach polecam ten motel:

 
Jeśli nie przepadacie za motelową kuchnią, w centrach handlowych jest wiele lokalni gastronomicznych serwujących rozmaite jedzenie. Każdy coś dla siebie znajdzie, od znanego na całym świecie McDonald's, czy KFC po przeróżne knajpki z kuchnią Indyjską, Tajską, lokalne serwujące wyłącznie kanapki itp.

Zwiedzanie i atrakcje

To jest zawsze kwestia dyskusyjna, ponieważ jedni nigdzie się nie ruszą bez jakiegoś biura podróży które zorganizuje nam tak napięty plan, że padniemy z nóg, innym do szczęścia potrzebna tylko mapa i informacja turystyczna, która jest tutaj nawet na największym zadupiu (sorki za brzydkie słówko).
To jest całkowicie Wasz wybór, jaki styl lubicie.
Polecam jednak dogłębne szukanie przeróżnych dostępnych tanich opcji, zniżek, super ofert. To się zawsze znajdzie, a w wielkich miastach jak np. Sydney jest na porządku dziennym.
Polecam zwiedzanie 5 różnych atrakcji, są nimi Sydney Aquarium, Sydney Wild Life ZOO, Manly ZOO, Museum Madame Tusauds i Sydney Tower Eye. Jeśli kupicie bilety osobno w każdej z nich zapłacicie fortunę, wejście dla osoby dorosłej to około 25 dolarów.
Jest jednak świetna oferta dostępna na stronie każdej z tych atrakcji, która umożliwia nam tanie zwiedzanie tych miejsc z ogromną zniżką. Za bilet na te wszystkie atrakcje jedna osoba dorosła może zapłacić $63 dolary, oszczędza tym sposobem $107, które musiałaby wydać gdyby kupowała bilety osobno. Minus jest taki, że na tej stronie na której kupimy bilet to ta atrakcja musi być pierwsza.
Ja o tych wszystkich atrakcjach obszernie pisałam w kilku postach w ubiegłym roku w styczniu.
Zapraszam do poczytania :)



Warto zaglądać do Centrum Informacyjnego, jest tam wiele map, informatorów oraz chętnych do pomocy ludzi z ogromną wiedzą.
Punkt informacyjny to dobry punkt zaczepienia i wyruszenia w nowe ciekawe miejsca o których, trudno jest się dowiedzieć np. w biurach turystycznych. Biura zazwyczaj oferują to co się świetnie sprzedaje (jak zawsze), jednak to co popularne jest i drogie.
Pamiętam jak w zeszłym roku byliśmy w Townsville i zdecydowaliśmy się na jeden nocleg w innym miejscu w Ingham, miejscowości położonej na północ. Jest tam piękny wolno spadający wodospad, oraz cudowny park tamtejszej fauny i flory TYTO. Opisałam to i to w postach w okolicach lipca/sierpnia 2013. Jednak wiele przewodników o tym nie wspomina, jedynie tamtejsza ludność. Oczywiście na internecie tez o tym coś jest ale też trzeba dobrze poszukać.
Opisując nasze przygody i sposoby wyszukiwania atrakcji, chcę Wam podsunąć kilka możliwości,
a nie tylko oklepane biuro podróży, które wyśle Was do Arlie Beach na malownicze wyspy za $500 dolarów. Oczywiście, wspomnienia też będą malownicze, jednak czasem prawdziwe piękno kryje się gdzieś w opuszczonych i zapomnianych miejscach.
Do tych słynnych będzie okazja pojechania i zobaczenia.
W pełni rozumiem sytuacje gdy jesteśmy na 2-3 miesięcznych wakacjach. Nie da się zobaczyć wszystkiego, więc ogląda się to co popularne :)

Potrzeby fizjologiczne

O tym zbyt wiele nie trzeba pisać, jak się chce to się chce. W Australii jest mnóstwo publicznych toalet, często sprzątanych i czyszczonych. Gdziekolwiek byśmy chcieli jechać toalety tam na pewno będą. Jest nawet fajna stronka na której można sprawdzić gdzie są takie toalety:
https://toiletmap.gov.au/

To nie jest jakiś długi post, raczej nasze własne doświadczenia z kilku tutejszych podróży. Każdy planuje wszystko na swój sposób, więc polecam czasem spontaniczność.
My to uwielbiamy, np. pojechać na weekend do Brisbane, a decyzję podejmuje na parę godzin przed wyjazdem. 1000km to nic w porównaniu z tym, że zmieniamy okolicę i otoczenie.
 
 
 

4 komentarze:

  1. Świetny artykuł. Masz rację, prawdziwe piękno kryje się w opuszczonych
    i zapomnianych miejscach. Byliście w Rockhampton? Czy to ładne miasto? Dużo tam do zwiedzania? Wiem tylko że zwane jest "Miastem Byków".
    Pozdrawiam, Ewa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A propos hoteli. Czy w Australii często spotyka się B & B ? Czy są drogie?
    Bo w Anglii są dość popularne.
    drugie pytanie na temat Anglii : Czy wiesz coś może o public footpath? Mogłabyś mi przybliżyć ten temat?
    Kasia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pani Ewo, byliśmy w Rockhampton ( skrót Rocky) bardzo często, nawet dzisiaj musieliśmy się tam pofatygować. Przed przeprowadzką mieszkaliśmy 40km od Rocky, więc bardzo często mogliśmy miło spędzać tam czas.
    Pani Kasiu, co do B&B sądzę że jest to popularne, jest tu mnóstwo moteli, z takimi opcjami. Zapoznam się bliżej z tematem wkrótce, z footpath też. Takich chodników i ścieżek jest mnóstwo.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Wracam do tematu "Footpath". Nie znalazłam nic szczególnego co by odpowiadało historii tych chodników i ścieżek w Australii. Terminologia jest ciekawa bo używa się kilku różnych nazw np. "Pavement" to termin używany w Wielkiej Brytanii, "Footpath" w Australii, "Footway" w Nowej Zelandii, "sidewalk" możliwe że jest terminem używanym w Stanach, używa się też czasami terminu "platform". Tym samym terminem określa się zwykły chodnik ale również i ścieżkę w parku. Mam nadzieję, że odpowiedź jest wystarczająca :)

    OdpowiedzUsuń