piątek, 28 lutego 2014

Ulubieńcy Lutego 2014

W tym miesiącu ulubieńców nie ma za wiele, sama miesiąc był bardzo ciężki dla mnie, jednak zaczęłam pisać ponownie na moim blogu dzięki kilku moim czytelniczkom, a dokładniej ich świetnym komentarzom - Kasi i Ewie. Dziękuję i mam nadzieję, że będziecie dalej chętnie czytały moje blogi.
Przechodząc do tematu - Ulubieńcy Lutego 2014 to dosłownie kilka rzeczy,
w tym miesiącu nie miałam jakoś czasu ani humoru na dogadzanie sobie, co się odzwierciedliło w tym za czym przepadałam. No cóż, tak bywa może w kolejnym miesiącu będzie więcej :)
 
1. Women's Weekly
Jest to pierwsza taka moja gazeta, kupiona całkiem przypadkowo, seria tych gazet jest według mnie bardzo droga, a zazwyczaj nie ma tam jakiś super ciekawych artykułów.
Ten numer jednak jest w całości poświęcony Rodzinie Królewskiej, są ciekawe zdjęcia i artykuły, np. kto i w co ubiera Królową Elżbietę II, Historia Księcia Filipa, oraz wiele ciekawych zdjęć rodziny królewskiej i ich koni, i miejsc gdzie mają swoje posiadłości.
Zdecydowanie mój Lutowy ulubieniec, uwielbiam czytać wszystko co związane z Rodziną Królewską, zawsze prezentują się nieskazitelnie, a Kate i William w niedalekiej przyszłości przylecą do Australii i na pewno będzie to ogromne tegoroczne wydarzenie.
 
Zdjęcie okładki gazety - na kafelkach bo było najlepsze światło :)



 
2. Ciasteczka maślane "WALKERS"
Są one pewnie dobrze znane wielu z Was. Idealne do kawy czy herbaty, są tak dobre, że chyba nie trzeba się o nich rozpisywać. Jest to produkt ze Szkocji, w opakowaniu nie ma ich za wiele, ale cena również nie jest wysoka więc czasem można sobie na nie pozwolić.
Na temat tych ciasteczek można pewnie więcej napisać na moim blogu, dajcie mi znać jeśli chcielibyście przeczytać coś na temat tego produktu :)
 
 
3. Raisin Toast  - czyli ciemny chlebek z rodzynkami i innymi owocami.
Kiedyś sama upiekłam coś podobnego tzw. Chleb Bananowy do którego można dodać praktycznie wszystko. W tym tygodniu akurat jest cena okazyjna i postanowiłam kupić i zjeść na śniadanie.
Jednak kromka z masłem wystarcza na świetne śniadanie do tego dobra Brytyjska herbatka i mamy idealne szybkie śniadanko :)
 
 
 
4. Film "Keeping Mum" - polski tytuł "Wszystko zostaje w rodzinie"
Jest to mój najlepszy film jaki kiedykolwiek widziałam, ile razy bym go nie oglądała, zawsze się śmieję z tych samych filmowych dowcipów. Film świetny gdy mamy doła i szukamy rozweselenia.
Obsada jest świetna "Mr Bean" ale nie jako Jaś Fasola tylko Pastor, Maggie Smith (znamy ją z filmów Harrego Pottera), Kristin Scott Thomas - aktorka którą uwielbiam, w tym filmie jest taka naturalna i do tego zwyczajnie ubrana :) no znany również Patrick Swayze - instruktor golfa.
Widoki w filmie cudowne, najbardziej podoba mi się dom głównych bohaterów i klimat tego filmu.
POLECAM !!!
 
 
Poniżej kilka zdjęć z filmu, gorąco polecam, od razu humor Wam się poprawi


 



 
Mam nadzieję, że moi ulubieńcy się Wam podobają, dajcie znać co chcielibyście jeszcze przeczytać na temat ulubieńców i na temat jakich kategorii. Czy np. jesteście zainteresowani kosmetykami.
Nie jestem wielką wielbicielką kosmetyków szczególnie kolorówki, ale do pielęgnacji zawsze się coś znajdzie u każdej kobiety :)
 
 
 
 

poniedziałek, 24 lutego 2014

TOYOTA odjeżdża z Australii

Japoński koncern samochodowy - TOYOTA ogłosił ostatnio, że w ciągu kilku lat zamknie wszystkie swoje fabryki w Australii. Oznaczać to może koniec przemysłu samochodowego dla tego kraju, w ubiegłym roku bowiem podobną decyzję podjęły dwa inne koncerny samochodowe - FORD i GENERAL MOTORS. Co jest powodem takich decyzji?
 
 
Toyota Motor Corp. produkuje samochody w Australii od 1963 roku, jednak nie potrwa to już długo ponieważ koncern chce zamknąć wszystkie swoje fabryki do 2017 roku. Japoński producent jako powód wycofania się z rynku podał koszty produkcji, wzmocnienie australijskiego dolara i małe korzyści z tak niewielkiej skali produkcji. Oznacza to dla Australii koniec lokalnego przemysłu, ponieważ w ubiegłym roku na taki sam krok zdecydował się Ford, który zaprzestanie produkcji w październiku 2016 roku oraz General Motors - w Australii działające pod marką Holden - który opuści rynek w grudniu 2017 roku.

 
Nic co dobre nie trwa wiecznie...
Całe szczęście, że salony nadal tu będą :)

piątek, 21 lutego 2014

Nieproszony gość - wąż

Wczoraj wieczorem gdy wyszłam na taras w naszym domu o mało co nie przeżyłam wielkiego szoku. Pierwszy raz przyszedł do nas wąż i nie był to miły widok. Gdy poszłam po aparat i wróciłam zaczął już uciekać na drugą posesję więc zrobiłam zdjęcie tylko jego ogonka, ale nie był to wielki wąż. Próbowałam poszukać w internecie czegoś na temat tego węża, jednak jest całe mnóstwo rodzajów i nie sposób zgadnąć jaki to był wąż, jeden który pasuje opisem do tego jak wczoraj się u mnie pojawił to "Worm Snake" podobno nie jest jadowity i nie stanowi zagrożenia dla ludzi, jednak może to nie być właściwy opis i może to być całkiem inny gatunek węża.
 
Oto zdjęcie naszego gościa:
 

 
Często się zastanawiałam, czy kiedykolwiek zobaczę węża nie w ZOO ale gdzieś w naturze, no i się szybko przekonałam, że wszystko się może zdarzyć.
 
 

czwartek, 20 lutego 2014

Polonia w Australii

Wszędzie na całym świecie można spotkać naszych rodaków. Polonia szczególnie silna i zwarta jest w Stanach, na Wyspach, w Australii też jest nas garstka. Zawsze też się znajdą tacy którzy nie asymilują się z Polonią i żyją we własnym świecie. Temat o ludziach i ich zachowaniach szczególnie Polaków nie jest i nigdy nie był łatwy. Każdy z nas do tego ma swoje osobiste doświadczenia z innymi Polakami, jedne miłe inne całkiem odwrotne. Zacznę może od takiej nudnej historii pojawienia się tu naszych rodaków i pojawienia się Polonii.
Najbardziej wiarygodne dane liczbowe dotyczące Polonii Australijskiej pochodzą ze spisu powszechnego z 2006 roku, które przeprowadziło Australijskie Biuro Statystyczne. Według tego spisu 163,802 tysiące osób wskazało na polskie pochodzenie, w tym łącznie 109,3 tyś osób na polskie pochodzenie po obojgu rodzicach urodzonych poza Australią, i 27,1 tyś. osób po obojgu rodzicach urodzonych w Australii. Spis wykazał, że językiem polskim w domu posługuje się 53,4 tyś. osób. Według danych ze spisu z 2006r. największym skupiskiem Polonii w Australii jest stan Wiktoria, na drugim miejscu znajduje się Nowa Południowa Walia, potem jest Queensland, Australia Południowa i Australia Zachodnia.
 
 
Kolejny spis przeprowadzono w 2011 roku. Po opublikowaniu jego wyników w 2012 zaszły znaczne znaczne zmiany w liczbie Polaków przebywających w Australii. W spisie z 2011 pochodzenie polskie zadeklarowało 170,347 tyś. osób. Jest to wzrost o 3,85% w stosunku do 2006 roku. Biorąc pod uwagę, że cała populacja Australii wzrosła w tym czasie o 8,3% oznacza to relatywny spadek liczebności Polonii w stosunku do całej ludności kraju.
Według spisu z 2011 wzrost liczby osób deklarujących pochodzenie polskie miał miejsce w większości stanów, za wyjątkiem Australii Południowej, gdzie nastąpił spadek tej liczby. Największy procentowo wzrost miał miejsce w Queensland.
 
POCZĄTKI POLSKIEJ EMIGRACJI DO AUSTRALII
 
Emigracja Polaków do Australii sięga XIX wieku. Pierwsza grupa osadników, pochodząca z Wielkopolski, osiedliła się w 1856 roku w "Polish Hill River" niedaleko miejscowości Sevenhill położonej w Clare Valley w Australii Południowej. POLISH HILL RIVER można wręcz nazwać kolebką polskiej emigracji do Australii, wielu ludzi jeździ tam aby poczuć ducha tych ludzi sprzed lat. Społeczność polska w tym miejscu uległa dezintegracji w latach 20. XX wieku. jednakże pół wieku później nowi imigranci odbudowali kościół, który niegdyś służył członkom polskiej diaspory i od 1988 roku mieści się w nim muzeum polskiej imigracji, stanowiące ważny punkt na polonijnej mapie Australii. Do końca II Wojny Światowej imigracja polska w Australii nie była zbyt liczna, w 1947 roku mieszkało tu ok. 6,5 tysiąca osób urodzonych w Polsce. Znaczący statystycznie napływ Polaków nastąpił dopiero po wojnie kiedy do Australii przyjechało kilkadziesiąt tysięcy weteranów Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, kilkadziesiąt osób uratowanych z obozów jenieckich i koncentracyjnych oraz innych uchodźców wojennych. Drugą wielką falę polskiej imigracji stanowiły osoby, które dotarły do Australii w okresie stanu wojennego oraz w kolejnych latach. Według danych australijskich, najważniejsze okresy polskiej imigracji to lata: 1947-54 kiedy przybyło ponad 50 tyś osób, 1957-66 przybyło prawie 15 tyś osób, 1980-91 przybyło ponad 25 tyś. osób.
 
Polish Hill River
Obecnie emigracja polska do Australii jest niewielka liczebnie. Imigrantami są głównie młodzi Polacy, którzy podejmują studia albo przyjeżdżają na kontrakty do pracy. Jednak z roku na rok Urząd Imigracyjny zaostrza swoje wymagania co imigrantów, pewnie jest to również jeden z wielu czynników które trudno przeskoczyć przy przyjeździe do Australii.
 
Od lat 70. XX władze australijskie prowadzą oficjalnie tzw. politykę wielokulturowości. Dzięki niej organizacje etniczne mogą korzystać w swojej działalności oświatowej, kulturalnej i opiekuńczej ze środków pochodzących z budżetu australijskiego. Polonia dobrze wykorzystuje te możliwości, pozyskując z funduszy stanowych i federalnych granty na sfinansowanie bieżącej działalności
jak i realizacji rozmaitych projektów kulturalnych i edukacyjnych oraz prowadzi aktywność na rzecz opieki nad osobami starszymi.
W 1950 roku założono Radę Naczelną Polonii Australijskiej (RNPA) w Melbourne, jest to struktura zrzeszająca znaczną część organizacji polonijnych.
Organizacja która np. nie wchodzi w skład RNPA to Australijski Instytut Spraw Polskich (AIPA) założony w 1991 roku przez profesorów Andrzeja Ehrenkreutza i Jerzego Zubrzyckiego. Organizacja ta adresowana jest do środowisk polonijnych intelektualistów i stawia sobie za cel promocję spraw polskich w społeczeństwie australijskim poprzez zapraszanie do Australii znanych polskich polityków i osobistości oraz organizowanie spotkań z nimi.
 
Kościół w Polish Hill River - obecnie Muzeum

 
 
Życie społeczne Polonii australijskiej koncentruje się głównie w domach i klubach polskich. Co roku np. w Brisbane organizowana jest tzw. "Polska Wiosna" we wrześniu. My byliśmy na niej już dwa razy, drugi raz był chyba gorszy ale i tak było miło wyrwać się z domu i coś zobaczyć.
Jest to coroczne spotkanie dla tutejszej polonii, przychodzi każdy kto tylko może, można poznać i spotkać wiele osób, trudno jest jednak utrzymywać takie znajomości gdy się mieszka 1000km dalej i widzi tych ludzi raz na rok albo rzadziej.
Brisbane to chyba jedyna miejscowość gdzie są Domy i Kluby Polskie, można też kupić tam jakieś polskie specjały za którymi się tęskni szczególnie w okresie Świąt Bożego Narodzenia.
W naszej okolicy - pisząc okolica mam na myśli dystans od Emerald do wybrzeża np. Rockhampton, Yeppoon i Mackay - znamy kilkoro Polaków. Jedni przybyli kilkanaście lat temu inni są równie długo tu jak my. Jakie są nasze kontakty z nimi? Powiedziałabym, że różne.
Pamiętam jak moja znajoma z Hiszpanii która nadal mieszka w Yeppoon powiedziała mi, ze w Yeppoon jest oprócz niej i jej męża jeszcze jedna rodzina z Hiszpanii, jednak nie chcą z nimi utrzymywać kontaktów, jest to przykre ale prawdziwe. My również tak mamy z innymi, są, ale jakby ich nie było. Smutne ale prawdziwe. Każdy ma swój świat.
 
Znane jest tu w Australii również harcerstwo polskie, pojawiło się na przełomie lat 1949-1950. Okres świetności ruch ten przeżywał w kilku kolejnych dekadach, jednak później nastąpił znaczący spadek liczby członków. Okręg Australii stanowi jeden z siedmiu okręgów Związku Harcerstwa Polskiego działającego poza granicami kraju (ZHPpgK) z siedzibą w Londynie. Obecnie łączna liczba członków ZHPpgK w Australii sięga około 300 osób. Ruch funkcjonuje aktywnie w Queensland, Nowej Południowej Walii i Wiktorii.
 
EDUKACJA POLINIJNA W AUSTRALII
Pierwsza szkoła polska w Australii powstała w 1870 roku w "Polish Hill River". Oświata polska towarzyszyła kolejnym falom migracji, a oprócz nauczania dzieci języka polskiego szkoły służyły zapoznawaniu ich z polską tradycją, kulturą, obyczajami i historią. Obecnie szkolnictwo polonijne w Australii na poziomie podstawowym i średnim jest prowadzone w ramach tzw. szkół sobotnich.
Szkoły te są dofinansowywane ze stanowych budżetów oświatowych, ale główny ciężar finansowy ich utrzymania spoczywa na rodzicach i organizacjach prowadzących daną szkołę. Wynagrodzenia nauczycieli są niskie, a ich praca tam ma w dużej mierze charakter społeczny.
Wiem, że w Brisbane jest sobotnia szkoła, zawsze się reklamuje na "Polskiej Wiośnie",
zapraszam do obejrzenia jej stronki:
 
Jest to szkołą płatna, opłata za pół roku dla jednego dziecka wynosi $250 dolarów, a za rok z góry $475. Na ich stronie są podane ceny za większa liczbę dzieci również. Według mnie jest to wcale wygórowana cena a dzieci mają styczność z językiem polskim.
 
W Australii funkcjonuje obecnie około 20 polskich szkół sobotnich podstawowych, 6 w Sydney,
5 w Melbourne, 4 w Adelajdzie, 2 w Brisbane choć ja znam tylko tą jedną podaną powyżej oraz po jednej w Canberrze, Perth i Hobart. Istnieje ponadto możliwość nauki języka polskiego w kilkunastu szkołach średnich, język polski oraz kultura polska nauczane są również na Macquarie Univeristy w Sydney, gdzie funkcjonują STudia Polskie. Mają one charakter korespondencyjny (przez internet). Tylko słuchacze z Sydney mogą korzystać z konserwatorium raz w tygodniu.
 
KULTURA POLSKA
Kultura polonijna w Australii ma w dużej mierze charakter tradycyjny. Można za to podziękować wszystkim imigrantom z lat 40. aż do 70. XX wieku. Obejmuje takie elementy jak uroczyste obchody świąt i rocznic państwowych, harcerstwo czy propagowanie folkloru przez zespoły pieśni i tańca. Nam się udało zobaczyć dwukrotnie występ zespołu "Obertas" z Brisbane, w innych miastach są również takie zespoły. W Adelajdzie jest zespół "Tatry" i jest to najstarszy i nieprzerwanie działający zespół polonijny od 1968 roku, w Melbourne są dwa "Polonez" i "Łowicz", w Sydney aż trzy "Syrenka", Kujawy" i "Lajkonik", w Hobart też jest jeden "Oberek", w Canberrze zespół "Wielkopolska" oraz "Kukułeczka" w Perth.
 
Zespół z Brisbane "Obertas"
W Australii działa również kilka teatrów amatorskich. Należą do nich: "Teatr Stary" w Adelajdzie, założony w 1955 roku i jest to najstarszy i nieprzerwanie działający polonijny teatr na świecie. "Teatr Ottoway" również w Adelajdzie, "Teatr Fantazja" w Sydney oraz teatr "Scena '98" w Perth.
Największym polonijnym wydarzeniem kulturalnym w Australii jest Festiwal Polskiej Sztuki i Kultury PolArt. Jego program obejmuje m.in. koncerty, spektakle teatralne, wystawy sztuki wizualnej i spotkania literackie. Festiwal odbywa się co 3 lata, rotacyjnie w kolejnych stolicach stanowych, zawsze na przełomie roku. Pierwszy PolArt odbył się w Sydney w 1975 roku, a ostatni na przełomie 2012 i 2013 roku w Perth, poprzedni odbyła się w Adelajdzie.
Jak wspominałam wcześniej w Brisbane odbywa się raz w roku festiwal polskiej kultury czyli "Polska Wiosna", we wrześniu, w innych miastach również są podobne festiwale np. w Sydney jest to "Polish Christmas at Darling Harbour" w grudniu, w Melbourne "Polish Festival at Federation Square" w listopadzie, w Adelajdzie są to nasze tradycyjne "Dożynki" w październiku.
Ważnym wydarzeniem jest też Festiwal Kościuszkowski (Kozzie Fest - nazwa chyba stworzona dla Australijczyków, którzy nie potrafią wymówić nazwiska Kościuszko i wychodzi im jakieś Kosiosko), festiwal organizowany jest w Jindabyne i Cooma w Górach Śnieżnych w lutym bądź w marcu, ma ona na celu promowanie postaci Tadeusza Kościuszki i Pawła E. Strzeleckiego. 
 
W większych skupiskach polonijnych działają społeczne lub prywatne komitety radiowe, które emitują na falach lokalnych rozgłośni radiowych - z reguły raz w tygodniu lub raz na dwa tygodnie, jedno- lub dwugodzinne audycje w języku polskim. Należą do nich m.in. programy: "Radio 2000" w Sydney, "Radio 2NUR FM" w Newcastle, "Radio 3ZZZ" w Melbourne, "Radio 5EBI FM, PBI FM i WOW FM" w Adelajdzie, "Radio 4EB FM" w Brisbane, "Radio CMS FM" w Canberrze oraz "Radio Kurier i Radio Głos Polonii" w Perth.
Na programie telewizyjnym SBS2 można codziennie oglądać o 7:30 aktualne wiadomości z Telewizji Polsat. Są to wiadomości które w Polsce są zawsze wieczorem o 18:00.
Gdy przylecieliśmy do Australii, wiadomości te były nadawane dwa razy dziennie o 7:30 i o 16:00, jednak w ubiegłym roku usunięto wiadomości z 16:00 i zostały tylko te z rana. Wiadomości o obydwu godzinach były te same, jak ktoś nie mógł zobaczyć tych rano oglądał te po południu, było to bardzo wygodne, teraz albo się zerwę wcześnie rano albo nie :)
 
 
Są również tu dobrze działające polonijne portale internetowe, ja znam tylko jeden który czasem czytam i jest o "Bumerang Polski" - http://www.bumerangmedia.com/
do innych nalezą jeszcze "Puls Polonii" - http://www.pulspolonii.com/
"Przegląd Australijski" - http://przeglad.australink.pl/
oraz portale Polonii w Melbourne - http://melbourne.pl/
 i w Queensland - http://www.polonia.org.au/
 
Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was, według mnie jest to ciekawy temat w jaki sposób osiedlili się tu nasi rodacy i jak tu sobie radzą.
Na pewno nie jest nas tu aż tyle ile na Wyspach, jednak może i to dobrze.
Jedno można na pewno powiedzieć, że opinii nie mamy jeszcze tak kiepskiej jak nas widzą np. właśnie na Wyspach, Australijczycy nie mają bladego pojęcia gdzie jest Polska, rzadko się zdarza że ktoś wie, jak wie to od razu opowiada historię podróży po całej Europie i kojarzy Lecha Wałęsę. :)
Najczęściej Australijczycy gdy pytają nas skąd jesteśmy słyszą nie to co powinni, czyli mówiąc im Poland, oni na to aaa Holland, nie, Poland. Holland? I tak w kółko.
Zabawnie jest :)
 

poniedziałek, 17 lutego 2014

Moranbah - świat górnictwa

W sobotę oprócz Clermont odwiedziliśmy również górnicze miasteczko Moranbah. Mieści się ono w tym samym regionie co Clermont czyli w Isaac Region i leży pomiędzy Mackay a Clermont. Jest to malutkie miasteczko, w 2011 roku populacja wyniosła tu około 8,626. Miasto zostało założone w 1969 roku, oprócz stałej liczby ludności, przez miasto przewija się setki osób dojeżdżających tu do pracy. W Moranbah istnieje kilka kopalń takich jak "Peak Downs Mine", "Goonyella Riverside Mine" "Broadmeadow Mine" oraz "Moranbah North Mine", a także kilka mniejszych kopalń.

Otto nasza droga z Clermont do Moranbah, po drodze widzieliśmy usypane góry ziemi z kopalni odkrywkowych, fantastyczne widoki pojedynczych pagórków.
Przed Moranbah powitał nas widok kopalni odkrywkowej i wielkiego "Dragline'a" czyli wielkie maszyny do wykopywania i przenoszenia ziemi.

 
Poniżej pagórki przy drodze, należące do pasma Wielkich Gór Wododziałowych


 
Poniżej zdjęcie w dwóch odcieniach w tym samym miejscu, w bardzo żywych kolorach i w normalnych kolorach. Trzeba przyznać, że zwykłe kolory są bardzo przytłaczające po jakimś czasie patrzenia na nie. Jednak nie można powiedzieć, że zieleni nie ma, jest jednak nie taka soczysta.


 
Poniżej na zdjęciach tzw. "Dragline" czyli Wielka Koparka, należy do ciężkiego sprzętu wykorzystywanego w budownictwie i górnictwie odkrywkowym.
Są różne rozmiary tych koparek, mniejsze mają swoje zastosowanie w budowach dróg, portów, pogłębiania kanałów. Większe koparki używane w górnictwie do przerzucania ziemi.
Najmniejszy Dragline ma masę 8000 ton, podczas gdy największy zbudowany waży ok. 13000 ton.







 
WITAMY W MORANBAH
 
Pierwszym Europejczykiem był znany nam Ludwig Lechhardt w 1845.
Pierwsi pasterze pojawili się w tym regionie 5 lat później.
Moranbah zaczęło szybko się rozbudowywać w 1970 roku dzięki Utah Development Company dla górnictwa i przybywających w te regiony górników.
Miejscowość została wyróżniona dwukrotnie w 1977 i w 2012 roku w plebiscycie "Four Corners" badającego wpływ czynników górniczych w Australii na lokalną społeczność. 



Główna ulica w Moranbah
 Moranbah zaliczane jest do najmłodszych miast w stanie Queensland, miasteczko specjalnie zaprojektowane dla górników, takiego wrażenia na nas jednak nie zrobiło. Oczywiście jest to miasteczko górnicze jednak nie tego się tam spodziewaliśmy.
Miasto stara się inwestować w nowoczesne udogodnienia, jest tu sporo np. wiele możliwości spędzania wolnego czasu z rodziną i przyjaciółmi.


Niedaleko centrum wybudowano nowe osiedle z unitami. Wydaje się ono trochę klaustrofobiczne,
a może my mamy tylko takie wrażenie (?) Budynki są ładne, jednak nie rekompensują one pustki która czeka na nas w centrum miasta. Stara zabudowa, tylko jeden sklep spożywczy, KFC i McDonald's, dwie stacje benzynowe i kilka sklepów z alkoholami i to w zasadzie wszystko co na nas czeka w tym mieście.
Emerald przy Moranbah to cudowne miasto i mamy czasem korek na głównej ulicy :)


 
Z ciekawości weszłam na tutejszą stronę z nieruchomościami, poniżej link z wynajmem, gdzie po wpisaniu każdej miejscowości znajdziecie ceny każdego domu i unitu do wynajęcia.
Poniżej link:
 
 I jak się okazało, takie unity jakie widać na zdjęciu poniżej są w cenie od $650 do nawet $1000 za tydzień. W środku są zazwyczaj 3-4 sypialnie, 3 łazienki i 4 miejsca parkingowe w garażu.
Jednym słowem, jest drogo, ale można również dojść do wniosku, że są to unity dla kilku górników, którzy przyjeżdżają tu do pracy i wspólnie wynajmują lokal i mają taniej, niż gdyby każdy sam wynajmował jedno lokum dla siebie samego.



Jak widać na zdjęciu, rzeźnik... i otoczenie takie sobie


Unity w centrum miasta, ciekawe musi być parkowanie w garażu :)
 ŚWIAT KOPALNI I CAMPU

Poniżej na kilku zdjęciach widać camp dla górników w Moranbah. Składa się on z kilku budynków.
Po wjechaniu na camp, po prawej stronie widać wielki trzykondygnacyjny budynek, fajnie wygląda bo uroku dodają mu te kolorki, po przeciwnej stronie (po lewej) jest mnóstwo osobnych domków z pojedynczymi pokojami. Gdy się wyjeżdża z campu, można zobaczyć jeszcze dwukondygnacyjny budynek w którym też mieszkają górnicy przyjeżdżający do pracy.
Na campie jest stołówka, bar i miejsca na BBQ i grilla.



Unity dla góników "Platypus".

Poniżej widać pojedyncze domki, jest ich całe mnóstwo, i żeby trafić do odpowiedniego ułatwiono to dzięki wielu nazwom np. "Kookaburra", "Emu", "Kangaroo", "Goanna", "Gecko", "Platypus", Flyingfox"... aż się miło idzie do takiego domku :)

 

 
Unity o nazwie "Goanna"

 
Po zobaczeniu campu dla górników ruszyliśmy w stronę kopalni. Na poniższym znaku widać kilka lokalnych nazw kopalń tj. "Broadmeadow Mine", "North Goonyella Mine" itp.

 
PEAK DOWNS MINE
 
Kopalnia "Peak Downs Mine" produkuje 8 milionów ton węgla rocznie, który jest jednocześnie wydobywany, kruszony, myty i czyszczony, a następnie eksportowany do 15 międzynarodowych miejsc. Kopalnię "Peak Downs Mine" można zwiedzać z lokalnym przewodnikiem. Nie ma limitów wiekowych, a rezerwacje należy wcześniej zrobić przed 12 w południe w poniedziałki.

Dragline przy Broadmeadow Mine


 
Nie chcieliśmy jechać za daleko, pierwsza kopalnia jaka się nawineła to Broadmeadow Mine, pojechaliśmy więc zobaczyć jak wygląda wjazd na kopalnię, przywitał na wielki kombajn ścianowy.
Po drugiej stronie za płotem mogliśmy zobaczyć wielką sekcję.


Kombajn ścianowy
 Poniżej kilka naszych prywatnych zdjęć, pokazujących sekcje i kombajn ścianowy






Sekcja
 Poniżej również nasze prywatne zdjęcia pokazujące prace w kopalni obok nasypów kopalni odkrywkowej. Ten wielki dół to kopalnia głębinowa, w ścianie po lewej są wielkie "dziury" służące za wjazd do kopalni pod ziemię.



Ten popojazd to: "Industrea 70 T (70 ton) Chock Carrier" czyli przewoźnik sekcji.



W drodze powrotnej do Moranbah udało nam się zobaczyć jeszcze jeden ważny element związany z górnictwem, mowa tu o transporcie węgla czyli baaaardzo długim pociągu.
Na początku skłądu jest jedna lub czasem nawet dwie lokomotywy, dalej około 50 wagonów
i kolejna lokomotywa, ponownie 50 wagonów i kolejna lokomotywa...
Węgiel z tych kopalń jedzie do Portu "HAY POINT" niedaleko Mackay.






Wjazd na inną kopalnię należącą do Anglo American
 Droga powrotna minęła nam równie miło i widzieliśmy również ciekawe rzeczy, jak wielkiego tira wiozącego ponadwymiarową koparkę.




Do domu dotarliśmy po zachodzie słońca i bardzo zadowoleni z nowej wycieczki.