Od prawie ubiegłego czwartku w sklepach są pustki. Na początku ludzie wymietli wszystkie warzywa, jarzyny i owoce, z każdą godziną znikało z pułek mleko, o wodzie można było zapomnieć, w lodówkach i chłodniach nie ma frytek ani jarzyn do ugotowania. Szczerze, nie jest za wesoło, chociaż jak patrzę na ludzi mieszkających tutaj to po ich twarzach i minach nie widać żeby się tym przejmowali... widać to po znikającym makaronie ze sklepowych półek. O ryżu można zapomnieć.
Tutaj wyobraźcie sobie soczyste owoce i cytrusy |
Jak widać ananasy się ostały, może warto przejść na dietę ananasową :)
Tutaj wyobraźcie sobie paprykę, pomidorki, bakłażany... |
Sytuacja nie jest za wesoła, o dostawach nikt nic nie wie, albo nie chcą nic powiedzieć. Wiem tylko że czekamy na dostawy z Brisbane. Dojadą gdy drogi będą przejezdne. Może w przyszłym tygodniu... kto to wie...
Nawet coca-cola zaczęła znikać |
Puste chłodnie - nie frytek ani jarzyn i warzyw mrożonych |
Jak widać papieru toaletowego jak na lekarstwo, łącznie z ręcznikami kuchennymi |
I na koniec "wisienka na torcie" czyli...
2 mleka na klienta i chleb też po 2 na klienta.
Jak się dobrze przyjrzeć to widać napis na drzwiach lodówek: "Limit 2 milk per customer" |
Ten napis mówi wszystko |
Za niedługo w gazetach będzie można przeczytać artykuł z nagłówkiem:
Yeppoon - wioska kanibali
Swieże mięsko bardzo pożądane :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz