SHOWROOMING... czym jest, wielu wie, inni się domyślają...
... a konkretnie mowa o zwyczajnym oglądaniu towaru w sklepie, a później wyszukiwania najtańszych ofert w internecie. Jest to zmora wielu sprzedawców i zaczęli podejmować oni radykalne kroki. Zmuszają swoich klientów np. do płacenia za wejście do sklepu i za samo przeglądanie towarów.
Na temat showroomingu napisał Daily Finance. Na ich stronie internetowej można przeczytać artykuł mówiący o tym jak sprzedawca posiadający sklep w Australii a dokładniej w Brisbane zaczął walkę z showroomingiem.
W artykule czytamy iż sprzedawca wziął sprawy w swoje ręce i wywiesił na drzwiach swojego sklepu kartkę informującą klientów o tym iż będą musieli zapłącić $5 za obejrzenie towaru i nie nabycie go. Opłata ta zostanie odjęta od ich rachunku w momencie nabycia towaru.
Ogłoszenie zostało sfotografowane przez użytkownika strony "Reddit" o nicku BarrettFox;
Sprzedawca ma ciekawy pomysł, jednak sądzę że dzieki niemu może bardzo szybko kierować się ku zamknięciu interesu niż jego rozwijaniu. Jednak przyznacie mi rację, że jest to nietypowy pomysł wprowadzony w życie. I jak się okazuje nie jedyny... bowiem zupełnie inny sklep (obuwniczy) kilka lat temu bardzo się zdenerwował na swoich klientów, którzy przymierzali buty, a potem kupowali je gdzie indziej. Wprowadzono tam więc "opłatę od przymierzania" w wysokości 20 dolarów.
W ubiegłym tygodniu szanghajski sklep Very Wang (chińska projektantka) pobierał opłatę od klientów za przymierzanie sukni ślubnej. Opłata dodatkowa wynosiła 3000 juanów, czyli około 500 dolarów. Jak się każdy domyśla, jeśli klientka się nie zdecydowała na zakup, opłata ta przepadała.
Odnoście tej opłaty było wiele protestów i Vera Wang podjęła decyzję o wycofaniu 27 marca kontrowersyjnej opłaty.
Jak widac każdy próbuje i odstraszyć i zachęcić klientów...
pytanie czy te metody im pomagają.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz