Ile razy mieliście tak, że czegoś szukacie (w internecie) a wyskakuje zupełnie coś innego, jednak równie ciekawego i zaczynacie czytać, drążyć temat...
Mi się to ostatnio często zdarza i wczoraj trafiłam na ciekawy artykuł, który daje do myślenia, lub może inaczej, troszę więcej zaczyna się myśleć o innych miejscach.
Artykuł o którym będę pisać można w całości znaleźć tu:
Jak zwykle "Daily Mail" from UK :) Nie inaczej, nic nie poradzę, że trafiają się tematy zamieszczane u nich w gazetach :) Temat dla mnie ciekawy, dla osób które tęsknią za innym klimatem, pogodą, deszczykiem, sniegiem a nawet za jesiennymi listkami idealny. To, że jest o Brytyjczykach to inna sprawa. Jak komuś nie pasuje niech wstawi inny naród :)
Tytuł artykułu to:
"How blue skies and sun are no longer enough to stop the 'ping pong Poms' from heading back to Britain after emigrating to Australia"
"Jak niebieskie niebo i słońce już nie wystarczają, aby zatrzymać "Ping Pong Poms - Ping Pong Angoli" wracających do Wielkiej Brytanii po emigracji do Australii"
"POM" lub "POMMY" - to Australijskie określenie na Anglika,
zazwyczaj używane w wyrażeniu "WHINGING POM" czyli "narzekający, stękający Angol".
Wiec... czytając i troszkę tłumacząc... (nawiasy to moje wstawki)
Przez dziesięciolecia, obietnica słonecznej pogody (chyba tylko w centralnej Australii), przyjaznego dla rodziny stylu życia oraz przystępnych posiadłości (domy z kilku zapałek i plandeki) prowadziła setki tysięcy Brytyjczyków do Australii. Do przeniesienia się do Australii. Jednak dla wielu, marzenie o życiu na kontynencie "Down Under" stało się czymś w rodzaju rozczarowania.
W 2010 roku rekordowa liczba Brytyjczyków opuściła Australię, wielu z nich było znudzonych życiem tutaj oraz pragnęła spędzać więcej czasu z rodziną w Wielkiej Brytanii.
Na obrazku, Brytyjczyjcy świętujący Bożne Narodzenie na Plaży Bondi Beach w Sydney |
Na tym zdjęciu widać parę siedzącą na plaży w Brighton (przyznam, że ta plaża może zaskoczyć) ciesząca się (?) pochmurnym dniem. Wielu emigrantów przyznaje, że brakuje im tej pogody. |
Poniżej, dla porównania... inne spojrzenie na plażę w Brighton.
Atrakcje, które oferuje Australia i które doprowadziły ich do rozpoczęcia nowego życia po drugiej stronie świata, po prostu nie są wystraczające aby zatrzymać tych ludzi.
W latach 2005 i 2010 do Australii z Wielkiej Brytanii przybyło prawie 107 tysięcy osób.
W tym samym okresie ponad 30,000 Brytyjczyków opuściło Australię. W samym 2010 roku padł rekord - 7000 Brytyjczyków opuściło Australię na stałe.
Wielu naukowców zajmuje się tym problemem, m.in. Mary Holmes - wykładowca socjologii na Australijskim Uniwersytecie Flindersa oraz Roger Burrows z Uniwersytetu w York zajmuja się zagadnieniem - dlaczego tak wielu "Ping Pong Poms" wraca do domu.
W odpowiedzi otrzymali informację, iż "Lepsze życie nie jest na temat dobrej pracy, świecącego słońca i większych domów". "To co jest najważniejsze, to to, że czuje się bliskość rodziny i uczucie tzw. w domu".
Naukowcy przyznają iż "Wprowadzenie w zycie tego tzw. snu (dream life) może spowodować rozczarowanie".
Wielu Brytyjczyków wraca z powodu "nudy", którą zastał i którą pozostawia w Australii. Jedni skarża się na stresujace codzienne życie (nigdzie nie jest łatwo) tj. 3 godzinny dojazd w gorących i zatłoczonych pociągach. Dr. Holmes i Profesor Burrows powiedzieli, że można tych ludzi, którzy opuścili Australię opisać jako "Whinging Poms" - Narzekający, stękający Angole - którzy skarżą się na ciepło, owady itp. to i tak większość z nich miała lepsze powody jak np. bliskość i tęsknota za rodziną. Wielu z nich, którym urodziły się dzieci w Australii chcieliby aby dzieci poznały dziadków oraz innych krewnych w Wielkiej Brytanii, nawet jeśli oznaczałoby to poświęcenie tego lepszego życia w Australii.
Inni ludzie mieli jeszcze inne powody aby opuścić Australię.
"Uczucie jak w domu", nie było jedynym czynnikiem, który miał wpływ na ich zmianę decyzji o miejscu zamieszkania. Jeden z Brytyjczyków powiedział: "powrót był trochę jak wejście w starą parę butów". Inny Brytyjczyk opisał powrót do swojego starego domu jako "ponowne ożywienie", mimo, że musiał przenieść się do mniejszego domu, jeździć mniejszym autem i posiadać mniej pieniędzy.
Pewna Brytyjka swój powrót opisała tak: "Uwielbiam spacery, ubieranie się w ciepłe ubrania, uprzejmość, zieleń oraz jakość TV".
Wielu ludzi zostawia sobie jednak zawsze drogę ucieczki w formie obywatelstwa Australijskiego.
Wielu z nich może ponownie tu (do AU) powróci, może dzieci wrócą...
Poniżej znajduje się artykuł a raczej wypowiedź pewnej rozczarowanej życiem w AU Brytyjki.
Tłumaczenie:
Jennifer Price, lat 39. Wróciła do swojego domu po 5 latach na emigracji do Australii.
Jak sama mówi: "opuściła ten kraj, ponieważ nie było tam w ogóle kultury". Sama jest matka dla dwójki dzieci, teraz mieszka w Godalming w Surrey. Sama przyznaje, że ona i wielu Brytyjczyków (pewnie wielu innych ludzi też) swoje pierwsze wrażenie ma cudowne. "Gdy przybyłam do AU wrażenia były piękne. Jednak gdy zaczęłma tu mieszkać i poznawać ten kraj, on okazał się płytki i nic nie oferujący. Nie ma tu możliwości do rozmów, żadnego dziedzictwa tzw. spuścizny w historii i wszędzie jest tak samo. W końcu opuściła ten kraj ponieważ tęskniłam za Anglią."
Jennifer pracowała w Sydney dla dużej firmy. Jak sama mówi, jej życie nasączone słońcem zaczęło stawac się zastałe i wręcz klaustrofobiczne. "Jednym z wielu tutejszych problemów jest odległość. Jest daleko wszędzie... i wiele ludzi może jedynie pozwolić sobie na wakacje tylko na terenie Australii. Jennifer podróżowała i gruntownie zwiedziła wiele miejsc, jak sama mówi każde miasto jest takie samo jak poprzednie, każda plaża jest taka sama. To stało się nudne".
Jennifer Price, lat 39. Wróciła do swojego domu po 5 latach na emigracji do Australii.
Jak sama mówi: "opuściła ten kraj, ponieważ nie było tam w ogóle kultury". Sama jest matka dla dwójki dzieci, teraz mieszka w Godalming w Surrey. Sama przyznaje, że ona i wielu Brytyjczyków (pewnie wielu innych ludzi też) swoje pierwsze wrażenie ma cudowne. "Gdy przybyłam do AU wrażenia były piękne. Jednak gdy zaczęłma tu mieszkać i poznawać ten kraj, on okazał się płytki i nic nie oferujący. Nie ma tu możliwości do rozmów, żadnego dziedzictwa tzw. spuścizny w historii i wszędzie jest tak samo. W końcu opuściła ten kraj ponieważ tęskniłam za Anglią."
Jennifer pracowała w Sydney dla dużej firmy. Jak sama mówi, jej życie nasączone słońcem zaczęło stawac się zastałe i wręcz klaustrofobiczne. "Jednym z wielu tutejszych problemów jest odległość. Jest daleko wszędzie... i wiele ludzi może jedynie pozwolić sobie na wakacje tylko na terenie Australii. Jennifer podróżowała i gruntownie zwiedziła wiele miejsc, jak sama mówi każde miasto jest takie samo jak poprzednie, każda plaża jest taka sama. To stało się nudne".
A Wy jak odbieracie Australię?
Nie wiem, nigdy nie bylam w Australii :) Za to mieszkam w UK od ponad roku :) I kiedy w te lato byly upaly to tez czytalam i slyszalam, ze jest dla Brytyjczykow za goraco, oni nie chca slonca, chca swoj ukochany deszcz ;)
OdpowiedzUsuńAle Ci zazdroszcze hehe :) UK jest o wiele bardziej ciekawe niz Aussie.
OdpowiedzUsuńNie jest tak monotonne. Zreszta ja kocham deszcz a tu jak narazie nie mamy nic a nic. Anglicy chyba nigdy sie nie zmienia. Deszcz jest synonimem UK :)
eeee tam Australia nie jest nudna ja mieszkam tu ponad 7 lat. Jak ci sie nudzi w jednym miejscu w Sydney przezucasz sie do Melbourne gdzie jest jak w Europie pelno kultury teatrow itd w Melbourne mi sie znudzilo po 1 roku pojechalem w dzicz i tropiki do Darwin.Podroze przez pustynie wspaniale krajobrazy. W Darwin co weekend latalem za 50$ na Bali bo tanio i blisko tam za jeden dzien wyplaty w Darwin( jedyne miasto na swiecie z zerowym wspolczynnikiem bezrobocia) pelna zabawa 1 tygodniowa w dobrych hotelach taksowki restauracje itd na Bali. Z Darwin przenioslem sie do cairns gdzie kupilem dom do remontu bo akurat rynek sie tu obudzil. W cairns nurkowanie w rafie koralowej lasy deszczowe tanie bilety do japonii i papui nowej gwinei. Pewnie ze jak ktos siedzi w jednym miejscu to nuda. Ale Australijczycy to mobilny narod z innym stylem zycia caly czas sie przemieszczaja jak nomadowie. Niektorzy osiadaja na jakis czas w krajach azji wracaja za 6 miesiecy itd i co najwazniejsze stac cie na to wszystko a Angoli nikt tu nie lubi bo jecza caly czas sa nieelastyczni. aa i pracuje caly czas jako zwykly robotnik. Inne miejsca to Nusa gdzie marihuana jest legalna praktycznie wszedzie hippi miejsce Byron Bay. Imprezy na Gold Coast. Mozna uczys sie serfingu polowac,trzeba tylko jeepa kupic ale samochody sa tanie i paliwo tez gdzie tu nuuuda.
OdpowiedzUsuńKażdy jest inny i inaczej postrzega Aussie. My niestety wolimy bardziej przyziemny styl życia w jednym miejscu, chyba za bardzo nam Europejskość weszła w krew, no ale cóż, czas pokaże co trzeba będzie robić. Niestety co raz częściej nachodzą nas obawy przed ciągłymi przeprowadzkami... Idealnie było by w NSW...
UsuńNuda jest zawsze jak sie siedzi w jednym miejscu
OdpowiedzUsuńhttp://www.experienceproject.com/stories/Hate-Living-In-Australia/3473717
OdpowiedzUsuńpolecam artykul im dluzej tu sie mieszka tym bardziej to prawda :-)
Sydney mialem dosyc po 4latach, nie ma z kim rozmawiac nacje mieszkaja w gettach. Kiepska atmosfera ale sa inne walory rynek pracy mozliwosci rzeczy do robienia w koncu nie jestesmy niewolnikami innych ludzi. Melbourne pewnie by ci sie podobalo bardzo europejskie i masa europejczykow
OdpowiedzUsuńSłyszałam, że Melbourne jest bardzo Europejskie :-) Nam bardzo podoba się Newcastle. Jednak po jakimś czasie człowiek się przyzwyczaja do tego co tu ma. Na razie nasza praca jest związana z małymi miastami, więc jakoś trzeba się do tego przyzwyczaić. Na starość zrobię się wybredna :-)
OdpowiedzUsuńMoim ulubionym miastem W Australii a bylem w wielu byl jest i bedzie Darwin tam mialem najwiecej przyjaciol ludzi byli najmilsi otwarci i bez kompleksow pogoda byla doskonala caly czas no moze kilka miesiecy za goracych ale mozna sie przyzwyczic zarobki najwyzsze w Australii ale niestety ceny nieruchomosci uuuuuuu
OdpowiedzUsuńMultikulturowosc dzialala tam doskonale Kazdy byl skads bardzo malo lokalnych ludzi - pewnie dlatego wszyscy mili (lokalni to aborygeni glownie ktorzy nie sa tacy straszni jak sie ich lepiej pozna ) i juz chyba zostane Territorian do konca :-) przynajmniej poki tu jestem. I mialem wrazenie ze tam byl smak prawdziwej Australii ale w Darwin trzeba troche pomieszkac zeby docenic i jest opinia ze Darwin ma w sobie przklenstwo jak ktos raz tam mieszkal to gdzieby nie pojechal w Australii zawsze wroci do Darwin tutaj jest nieoficialny hymn Darwin aborygani zawsze to spiewaja na pogrzebach.
https://www.youtube.com/results?search_query=Arafura+pearl 1 na liscie
W Darwin jeszcze nie byliśmy, chcemy się wybrać tam, możliwe że zahaczymy też o Mt. ISA, stamtąd da się lecieć do Darwin.
UsuńW Darwin mieszka dokladnie 40 polakow poznalem wszystkich w 3 dni wszyscy fajni i mieszkaja tam b dlugo chyba tylko aborygeni tak dlugo tam mieszkaja . Jest jeden kamieniarz z polski to tubylcy mowili ze jest tam od zawsze :-)
OdpowiedzUsuńMy poznaliśmy kilkoro Polaków z różnych zakątków Australii, Rockhampton, Brisbane, Newcastle, Sydney, Yeppoon, Emerald itp. Jednak co tu dużo mówić, polacy jak polacy, każdy ma inne doświadczenia z nimi :-) Z kilkorgiem nadal utrzymujemy kontakt i podzielamy tą samą opinię o tutejszym kraju.
Usuńi jeszcze jedna rzecz jak sie konczy pora deszczowa z niesmowita iloscia pirounow itd cale masy dragonfly nadlatuja dragonfly to twoj nick i to herb Darwin
OdpowiedzUsuńOstatnio postanowiłam coś zmienić i to mój nowy nick. Jest bardziej kobiecy i chyba bardziej pasuje do mojego bloga :-)
UsuńWitam Cie Eric,
OdpowiedzUsuńCzytalam Twoje komentarze i pomyslalam ze gdyby moglbys opisac cos wiecej o zyciu w Darwin bylabym wdzieczna , zastanawiamy sie z mezem i dwojka dzieci nad emigracja do NT bo tam mozemy aplikowac o wize oraz do Victorii, ale bardzo malo artykulow opini jest na temat NT, Moglbys opisac jak tam jest, jak mozna sie tam odnalesc, jakie sa szkoly dobre dla dzieci, praca dla mechanika samochodowego, codzienne zycie, wszystkie niedogodnosci, tesknota za rodzina. Bede wdzieczna wszystkim za wszystkie informacje, doswiadczenia, i opinie. Najlepiej na meila: dora89@wp.pl
Pozdrawiam
Dorota
Czy mglabym prosic wszystkicj mieszkajacych w Darwin o wszelakie informacje dotyczace zycia tam. Szkoly primery and secondary. Codzienne zycie, praca dla mechanika samochodowego, tesknota za rodzina, jak czesto odwiedzacie swoich bliskich w Polsce. My mieszkamy w UK prosze o wszelkie informacje na meila dora89@wp.pl
OdpowiedzUsuńHej Dorota, my jak pewnie się domyślasz mieszkamy w Queensland, nie byliśmy jak dotąd w NT, jedyna wycieczka jaką planujemy do tego stanu to Uluru i Alice Springs. Za wiele się nie mówi u nas o NT, ogólnie trudno znaleźć informacje na temat życia tam, no oprócz ludzi którzy tam mieszkają. Sądzę że szkolnictwo jest podobne w każdym stanie, choć dużą uwagę przykłada się do uniformu, który nie jest tani. Jakość nauczania pewnie jest różna w różnych miejscach. My mamy zaliczone dwie szkoły i z drugiej nie jesteśmy super zadowoleni.
UsuńTęsknota zawsze jest i to od was zależy jak ja bedziecie przeżywać, grunt to się nie poddawać i wspierać nawzajem. Nasza córka nie zbyt dobrze zniosła przeprowadzkę do innego miasta i żeby jakoś ją oswoić i pchać to wszystko do przodu chodzę z nią co dwa tygodnie do miejskiej biblioteki. To już nasz rytuał. Kochamy czytać. Staramy się oglądać dużo lokalnej telewizji, gdy czekasz na kolejny odcinek jakieś SHOW jak np. "My Kitchen Rules" który akurat znowu u nas bedzie to czas szybciej leci.
Odwiedziny bliskich. My jesteśmy tu ponad 3 lata, mój mąż był w Polsce, nasi rodzice nas rok temu odwiedzili i tyle. To związane z kosztami, to nie jest tak tanie jak lot z UK do POlski. Tu musisz uzbierać sporo na bilety, do tego trzeba mieć jakąś kasę aby być w Polsce na miejscu itp.
CO do pracy mechanika, to nie wiem nic. Ale z własnego doświadczenia bo mamy samochody i samochodami tutaj się żyje to z pewnością coś znajdzie, ale na początku nigdy nie jest łatwo.
Mieszkacie w UK, w miejscu w ktorym ja bym chciała być... jak to się układa w życiu. Ludzie z UK ciągnie do AU, a tych z AU do UK.
Jak byś chciała jakieś bardziej szczegółowe i prywatne informacje to możemy mailami się powymieniać.