niedziela, 20 kwietnia 2014

Bilby - Wielkanocny symbol Australii

W Australii od jakiegoś czasu promuje się nowy Wielkanocny symbol. Jest to Bilby, czyli wielkouch. Jest to gatunek torbacza objęty ochroną. Wielkouch to rodzime australijskie zwierzę, które niedawno zostało uznane za gatunek zagrożony. Ten niewielki gryzoń ma dlugi pyszczek i podobne jak zajączek długie uszy. Wielkanocny zajączek przekazał Bilbiemu koszyczek pisanek i w ten sposób zapoczątkowano w Australii nową tradycję.
 
 
Niestety zające w Australii popadły w niełaskę z powodu nagminnego niszczenia upraw.
W ten sposób Bilby jest co raz bardziej popularny.
 
 
Postanowiliśmy trzymać się tutejszej tradycji i w tym roku udało nam się dorwać ostatniego czekoladowego Bilbiego z półki sklepowej :-)
 
 
HAPPY EASTER!!!

sobota, 19 kwietnia 2014

Sunflower Festival

Od miesiąca było u nas głośno o Festiwalu Słoneczników. Do skrzynek każdego mieszkańca Emerald zostały wrzucone katalogi na temat tegorocznego Festiwalu oraz historię poprzednich, głównie w katalogu są pokazane wizerunki kilku poprzednich "Sunflower Queen". Gazetka fajna, ciekawie zrobiona i zachęcająca do udziału w Festiwalu, jednak jak pojawiłyśmy się na miejscu, wszystko odbiegało dalece od tego czego można było się spodziewać.
 
 
Jak to zazwyczaj bywa na takich imprezach, jest wystawa starych aut, które mają coś w sobie.
Musze przyznać, że zawsze się je miło ogląda.










 
Obowiązkowo też jest rozrywka dla dzieci, karuzele, ścianka do wspinaczki i dmuchane zamki.


Fajne kurki jednak cena zwala z nóg - $40-$50 za jedną.

 
Ciekawostką jakiej się miałam okazję dowiedzieć na temat tego Festiwalu, to to, że Emerald ma siostrzane miasto w Kanadzie, jest to Altona i miasto to obchodzi w tym roku 50 rocznicę tego Festiwalu. Stąd też flaga Kanady na zdjęciu poniżej.
Dla zainteresowanych oto kilka informacji o Festiwalu w Altonie:
Festiwal nosi nazwę "The Manitoba Sunflower Festival", odbędzie się w czwarty weekend Lipca.


 
Było kilka stoisk z różnymi drobiazgami, biżuterią, sukienkami i fartuszkami.
Niestety, pamiętam wiele "Marketów" z Yeppoon i Emu Parku, gdzie było takich stoisk o wiele więcej, i niestety dla mnie na tym Festiwalu nie było nic ciekawego.







 
Festiwal sam w sobie ciekawy, przyciągnął mnóstwo ludzi.
Jednak nie tego się spodziewałam, lub moje oczekiwania są zbyt wysokie???
Czasami, niestety nie wszystko nas zachwyca...
 
 
 

wtorek, 15 kwietnia 2014

COMET - najstarsze miasto w naszym regionie

Ostatnio krążąc po naszym regionie zatrzymaliśmy się w małej mieścinie o nazwie Comet. Gdyby nie ograniczenia prędkości chyba nawet nikt by nie zauważył, że taka "dziura" istnieje :-) Trudno to nazwać miasteczkiem, jest na prawdę małe. Nie trudno zgadnąć, jak każda niewielka miejscowość tutaj, Comet próbuje nas czymś zainteresować. Tym czymś jest w tym wypadku krótka historia miasteczka wiążąca się z jej założycielem, kometą i starym drzewem. 
 
 
Znany odkrywca Ludwig Wilhelm Frederick Leichhardt, który wędrował poprzez tutejszą okolicę nazwał okoliczną rzekę Comet River, na cześć komety "Comet Wilmot Y2" którą zobaczył na niebie 29 Grudnia 1844r w trakcie swojej podróży do Port Essington w Północnym Terytorium. Comet znane było wcześniej pod inną nazwą "Cometville" i nazwę swoją również zawdzięcza nazwie okolicznej rzeki. Początkowo mieszkało tam 100 ludzi.
Leichhardt, pojawił się  w tej okolicy ponownie w 1847 roku, wtedy też na jednym drzewie wyrzeźbił napis DIG znane jako "DIG Tree", drzewo znajdowało się u zbiegu dwóch rzek Comet River i Nogoa Rover. Aktualnie można to drzewo i jego replikę zobaczyć w centrum miasteczka niedaleko torów kolejowych.


  
W 1878 roku populacja Cometville liczyła 1500 osób, w tym roku ukończono linię kolejową do Cometville. Transportowano stąd wełnę. Firma "Cobb and Co" zajmowała się pocztą pomiędzy Comet a Springsure i Clermont. Pocztę wożono autokarami. Szkoła i budynek sądu pojawiły się w okolicy, gdy przeniesiono stację kolejową do Emerald.
Obecnie w Comet jest szkoła, community hall, hotel, sklep z barem i caravan park. Na okolicznym terenie powstały hodowle owiec i bydła, oraz można zobaczyć mnóstwo farm z bawełną.
Niedaleko Comet jest położona kopalnia Ensham. Okolica wspiera około 233 ludzi, którzy zamieszkują ten teren, jest też tam 7 organizacji z wolontariuszami.
W ogóle wolontariat jest w Australii bardzo popularny. Czasem aż za bardzo.
 



Oryginalne drzewo w którym napis DIG wyrzeźbił Leichhardt


Most na rzece Comet wybudowany przez Roberta Ballarda w 1878 roku. Przez most ten przejeżdżał pociąg kursujący z Westwood do Longreach. Linia znana była pod nazwą Great Northern Railway i w 1892 roku biegła z Rockhampton do Longreach. Most z drewna został zastąpiony stalowym w 1914 roku.  

 
Powyżej i poniżej znajdują się tablice pamiątkowe upamiętniające Ludwiga Leichhardta
i jego drugą ekspedycję, podczas której wyrzeźbił słynny napis "DIG".

 
O samej miejscowości nie ma co za wiele pisać, historia jej jest krótka, ale znacząca dla naszej okolicy. Miejscowości nie da się ominąć, droga z Emerald do Rockhampton jest jedna w linii prostej i chcąc nie chcąc przejeżdżamy przez Comet.
 

niedziela, 6 kwietnia 2014

Stara zabudowa Emerald

Wczoraj pisałam o zabudowie Emerald, jednak nie można zapomnieć o tej starej zabudowie, domach retro, które są tutaj często spotykane w każdej miejscowości. My mieszkamy jak ja to mówię z lewej strony rzeki i wokół nas są same nowe osiedla domów jednorodzinnych, czasem jakieś dupleksy. Z drugiej strony rzeki jest stara część miasta. Tam również znajduje się całe centrum miasta z pocztą, bankami, małymi sklepami, salonami samochodowymi itp.
 
Zapraszam na dzisiejszą galerię zdjęć z domami retro
 



Domów w takim stylu jest w Emerald chyba z 50. Pierwszy raz spotkałam się z taką ilością domów.
Kilka ulic z dokładnie takimi samymi domami. Dobrze że kolory mają inne.






Ten dom przypomina mi domek letniskowy ;-)








Pomiędzy pojedynczymi domami, przewijają się unity.
Są one wszędzie w starej części miasta i niedaleko nas również.
Cena niekiedy nie wiele niższa od 3-4 pokojowego domu.









 
Jedno co mi się najbardziej podoba, to ta zieleń wokół tych domów, można powiedzieć, że jest tam więcej prywatności, sporo drzew, palm... a z drugiej strony niekiedy tej prywatności nie ma, z powodu brakujących płotów pomiędzy domami, a każdy zna swój teren :-)
 
Domy same w sobie są ładne, my jednak wolimy coś bardziej przyziemnego, zawsze nam się wydaje, że pod takim domem to można znaleźć wszystko, jaszczurki, węże itp.
U nas też tego nie brakuje ze względu na busz za płotem